Tag: ratownictwo medyczne

Święta już blisko…

Czyli pogotowia ratunkowe będą miały więcej pracy. Powody bywają różne. I o tym właśnie postanowiłem napisać tym razem.

Powód pierwszy – nieczynne przychodnie. Każdy chce mieć święta, prawda? Teoretycznie w nocy, dni wolne oraz święta mamy zapewnioną opiekę medyczną przez tzw. „nocną i świąteczną pomoc”. W Kaliszu realizuje ją Wojewódzki Szpital Zespolony im. Ludwika Perzyny, przy ul. Poznańskiej 79 (czytaj). Teoretycznie… Bo ilu z Was zna numer telefonu do tzw. Wieczorynki? A ilu zna na pogotowie?

039Powód drugi – poradnie specjalistyczne też chcą mieć wolne. A u nas nadal wielu ludzi żyje w przeświadczeniu, że jadą do szpitala „przebadać się”.

Powód trzeci – okres świąteczny sprzyja nadmiernemu objadaniu się, co nie każdemu wychodzi na zdrowie. Bóle brzucha, biegunka, niestrawność – to dla nas świąteczna codzienność. Szczególnie zauważalne w drugi dzień świąt. Byłem kiedyś u pewnej pani, która wymiotowała niemal całymi mandarynkami. Tak, niemal całymi mandarynkami. Uprzedzając wątpliwości – pacjentka miała zęby. Po prostu jadła tak łapczywie, że nie miała czasu dobrze pogryźć…

Powód czwarty – alkohol – a właściwie to konsekwencje spożycia nadmiernych ilości alkoholu. Awantury domowe (w święta naprawdę częste), wypadki komunikacyjne, czy po prostu „leży”.

Powód piąty – chyba najsmutniejszy – niekiedy rodzina chce się pozbyć „balastu” w postaci opieki nad osobami starszymi i schorowanymi, próbując na siłę wypchnąć je do szpitala. Wszystko oczywiście pod przykrywką „lepszej opieki, bla bla bla”. Dla nie medyków może to być szokujące. Medycy wiedzą o co chodzi… Krótki REPORTAŻ.

Więcej pracy mają też szpitalne oddziały ratunkowe, czy izby przyjęć, gdzie „ląduje” część naszych pacjentów. Wezwań więcej, a ilość zespołów taka sama, a więc drogi pacjencie nie irytuj się, że długo do Ciebie jedziemy. Nie denerwuj się, bo musisz czekać w kolejce w szpitalu… To naprawdę nie nasza wina. A tym, którzy już trafią na SOR, czy izbę przyjęć proponuję rozejrzeć się na boki i zastanowić się, czy pozostali pacjenci naprawdę wymagają szpitalnej pomocy…


X Mistrzostwa Polski w Ratownictwie Medycznym

Ratownictwo 2011Jak widać – jubileusz. Wszystko zaczęło się w 2002 roku, kiedy z inicjatywy Instytutu Ratownictwa Medycznego, przy współpracy z Sekcją Ratownictwa Drogowego PZM oraz Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej w Limanowej odbyła się pierwsza edycja zawodów. Po raz kolejny miałem przyjemność sędziować na mistrzostwach.

Jubileuszowe mistrzostwa odbyły się w dniach 15-18.09.2011 w Rytrze (powiat nowosądecki). Mistrzostwa to nie tylko rywalizacja, ale także powód do refleksji. 10 lat to kawał czasu. Przez ten okres wiele się wydarzyło, wiele się zmieniło. Zmieniło się przede wszystkim ratownictwo i to zapewne w dużej mierze właśnie dzięki mistrzostwom. Z roku na rok kolejne zespoły przyjeżdżały coraz lepiej wyposażone i przygotowane, a wyniki końcowe poszczególnych drużyn bardziej zbliżone. Każda taka impreza to także zdobywania wiedzy, możliwość spotkania starych znajomych i poznania nowych…

W jubileuszowych, 10. mistrzostwach Polski w Ratownictwie Medycznym wzięło udział 47 zespołów (w tym 4 spoza Polski). Zawodnicy musieli się zmierzyć z 12 konkurencjami medycznymi, sprawnościowymi, z zakresu komunikacji, czy psychologii.

Klasyfikacja końcowa:

  1. NZOZ Nowy Szpital w Nakle
  2. Krakowskie Pogotowie Ratunkowe
  3. Centrum Ratownictwa Medycznego w Opolu

Najlepszym zespołem zagranicznym okazała się ekipa ratowników medycznych z Zalischyków na Ukrainie.

GRATULACJE! 🙂

Poniżej trochę zdjęć z mistrzostw, a wkrótce kolejny wpis z opisem konkurencji.

 

I filmik z jednego z zadań 🙂


Lekarz, ratownik, pielęgniarka. Czyli co kto może w ratownictwie?

ratownictwoDawniej (przez 2007 rokiem) sprawa była prosta: gdy wezwaliśmy pogotowie przyjeżdżał zespół czteroosobowy zespół „R” (tzw. reanimacyjny), lub trzyosobowy zespół „W” (zwany wyjazdowym, wypadkowym, wizytowym).

W skład „R” wchodził lekarz, pielęgniarka, sanitariusz (a później ratownicy) i kierowca. Zespół „W” to najczęściej lekarz, sanitariusz, bądź ratownik i kierowca. Tak było kiedyś…

W 2006 roku weszła w życie ustawa o państwowym ratownictwie medycznym, która zaczęła obowiązywać od 1 stycznia 2007 roku. Ustawa ta wprowadziła znaczne zmiany systemowe, ale to temat na oddzielny wpis. Ja skoncentruję się na tych związanych z tematem tego wpisu.

Zgodnie z ustawą o PRM został wprowadzony nowy podział zespołów ratownictwa medycznego:

  • zespoły specjalistyczne – „S” – w skład których wchodzą co najmniej trzy osoby uprawnione do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym lekarz systemu oraz pielęgniarka systemu lub ratownik medyczny
  • zespoły podstawowe – „P” – w skład których wchodzą co najmniej dwie osoby uprawnione do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym pielęgniarka systemu lub ratownik medyczny.

 

W skład zespołów może wchodzić równie kierowca, jeśli żaden z członków zespołu nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami uprzywilejowanym. Zwracam uwagę na stwierdzenie „co najmniej”, co oznacza, że skład zespołu może być większy, ale chyba oczywiste jest, że pracodawca licząc koszty będzie jedynie spełniał niezbędne minimum.

Wraz z nowym podziałem na zespoły „P” i „S” pojawił się także nowy podział kompetencji.
Lekarz – wiadomo – może zrobić prawie wszystko, co zechce, podać lek jaki chce i nikogo o zdanie pytać nie musi.
Ratownik medyczny i pielęgniarka mają pewien katalog czynności (niemal zresztą identyczny), które mogą wykonywać samodzielnie, ale, co bardzo istotne (a przez niektórych nadal niezrozumiałe) tylko w ramach systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne.

W przypadku ratownika medycznego szczegółowy katalog czynności określa Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 29 grudnia 2006 r. w sprawie szczegółowego zakresu medycznych czynności ratunkowych, które mogą być podejmowane przez ratownika medycznego (z późniejszymi zmianami). Zainteresowani tematem mogą doczytać TUTAJ i TUTAJ

Ja podsumuję krótko: ratownik medyczny może podać 28 leków i wykonać pewien zakres czynności związanych z ratowaniem życia i zdrowia naszych pacjentów. I to moim zdaniem w zupełności wystarczy. Przypominam, że pogotowie ratunkowe zajmuje się ratowaniem życia i zdrowia, a nie leczeniem. Czasy, gdy pogotowie wypisywało recepty już minęły (taką mam nadzieję)…

 

P.S.
Pisząc „pielęgniarka” mam również na myśli pielęgniarza, a pisząc „ratownik medyczny” również kobiety będące ratownikami medycznym.


Szkoleniowa przygoda część 2.

Gdzieś w 2005, lub na początku 2006 roku nastąpiła zmiana w kodeksie drogowym, która wprowadziła obowiązek przeszkolenia z pierwszej pomocy kandydatów na kierowców.

Mój stary znajomy Włodek (tłukliśmy się kiedyś na treningach) zorganizował lekcję pokazową w Polskim Związku Motorowym i tak zaczęła się kolejna przygoda trwająca do dziś…

Również w 2006 roku pewna firma farmaceutyczna z Poznania (nie mogę robić tu „krypciochy”, ale wiele tej firmie zawdzięczam) wystartowała z projektem Centrum Naukowo – Społecznego. Broszura informacyjna dotarła do biura poselskiego Adama Rogackiego, który szybko skojarzył, że ten temat może mnie zainteresować. W ten sposób otworzył się nowy rozdział w życiu wielu osób. Pierwszą naszą wspólną akcją były obchody 11 listopada w Poznaniu, gdzie robiliśmy pokaz z pierwszej pomocy aby zachęcić ludzi do uczestnictwa w szkoleniach organizowanych przez Centrum Naukowe Społeczne.

Nasza współpraca trwała około dwóch lat. Przez ten czasu wielu ludzi nauczyło się udzielać pierwszej pomocy a wielu ratowników medycznych nauczyło się uczyć i z powodzeniem robią to do dziś…

Dzięki współpracy z CNS poznaliśmy wielu fajnych ludzi (Paula, Agnieszka, Ania, Szymon, Olga) i zdobyliśmy wiele ciekawych doświadczeń.
Prowadziliśmy cykl warsztatów w Poznaniu, ale także zajęcia na Uniwersytecie III Wieku czy w pewnym specjalnym ośrodku szkolno – wychowawczym (ciekawa nazwa, prawda?), gdzie pewien kumaty wychowawca chciał pokazać swoim podopiecznym, że każdy może pomagać…

W pewnym momencie, podczas wykładu na „uniwerku” zacząłem się zastanawiać czy aby ten pan śpiący w pierwszym rzędzie nie spadnie z krzesła…?;-)

Ciekawym doświadczeniem były zajęcia w ośrodku wychowawczym. Bo jak wytłumaczyć młodym ludziom, mającym problemy z prawem (bo z takiego powodu tam się znaleźli), że mają obowiązek udzielenia pierwszej pomocy? A jak ich zachęcić do ćwiczeń, jeśli za każdym razem dyskretnie zerkają na swojego „guru”, czy kiwnie głową czy też nie? Ale na wszystko są sposoby.

W 2008 roku wybraliśmy się z Błażejem na kurs ITLS (International Trauma Life Support) – Zaawansowane zabiegi ratujące życie w obrażeniach ciała w opiece przedszpitalnej. Decyzja ta okazała się bardzo trafna, ponieważ nie tylko udało mi się zdobyć wiedzę, ale otrzymałem także nominację instruktorską, co oznacza, że spełniłem pewne wymogi formalne oraz grono instruktorskie stwierdziło, że być może nadaję się, żeby do tego grona dołączyć.

Kilka miesięcy później ukończyłem kurs instruktorski, a następnie odbyłem kursy stażowe i tak, gdzieś w 2009 stałem się instruktorem ITLS i rozpocząłem współpracę z Medycyną Praktyczną w Krakowie.

A później było już z górki…
Uczyłem innych, uczyłem siebie, uczyłem innych i tak dalej… W myśl zasady, że najlepiej się uczymy ucząc innych. Kolejne kursy, kolejne doświadczenia…


motocyklisci kalisz gremium kalisz
  • Kategorie

  • Archiwum

  • Zapraszam na Facebooka :-)

  • Moje filmy

    Śnieżka
    Śnieżka
    X Mistrzostwa Polski
    X Mistrzostwa Polski
    Rowerowo...
    Rowerowo...
    Pieszy. No przecież na pasach jest, nie?
    Pieszy. No przecież na pasach jest, nie?
  • © 2011 Jakub Rychlik. Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione. Autor nie ponosi żadnej odpowiedzialności za szkody mogące wyniknąć z niewłaściwego zastosowania prezentowanej na stronie www.jakubrychlik.pl wiedzy w praktyce.
    Motyw iDream: Templates Next , tłumaczenie: WordpressPL | Działa na WP