Czasowo niedostępny

Witam serdecznie!
Dziś wpis informacyjny.

Przez najbliższy miesiąc (05.08-05.09.2012) kontakt ze mną może być znacznie utrudniony, ponieważ wyjeżdżam do Kenii.

Biorę udział jako instruktor w projekcie realizowanym przez Polską Misję Medyczną. Celem projektu jest edukacja z szeroko rozumianego ratownictwa (pierwsza pomoc, ratownictwo medyczne, ratownictwo wodne, zdarzenia masowe, pożarnictwo).

Będę się starał również na bieżąco zamieszczać informacje na Facebook’u i na blogu (zależnie od czasu i możliwości) z naszych działań. W projekcie biorą udział między innymi Ewa Piekarska (która koordynuje nasze działania) i Grzegorz Nowak.

Kontakt mailowy, lub przez Facebook’a. W bardzo pilnych sprawach telefoniczny, ale pamiętajcie, że za jedną przychodzącą minutę płacę 4 zł 😉

Na wrzesień planuję również nową odsłonę www.jakubrychlik.pl
Michał już nad nią pracuje. 🙂

Pozdrawiam,
Jakub Rychlik

komentarze 3 dalej...

Bomiś

Z racji tego, że po dokonaniu charakterystyki „Celebryty” rozdzwoniły się telefony z wezwaniem pogotowia do nietrzeźwych delikwentów z raną głowy, leżących na chodnikach, ulicach i innych powierzchniach płaskich, uznałem że moje wskazówki pacjentom pomagają i postanowiłem podzielić się opinią na temat kolejnego typu osobowości, z którym bardzo często mam do czynienia.

Na potrzeby tego wpisu owego delikwenta nazwijmy swojsko i przyjaźnie – „BO-MIŚ”. I chociaż brzmi to sympatycznie, ów pacjent „BO-MIŚ” do najsympatyczniejszych nie należy.

A czym się charakteryzuje? Otóż – podobnie jak „Celebryta” – „Bo-miś” często do najtrzeźwiejszych nie należy.

Można powiedzieć, że jest lekko „wczorajszy”, albo już lekko „dzisiejszy”. Najważniejsze jednak, że może mówić i choć układanie słów czasem stanowi dla niego niemałą trudność, ratownicy medyczni (trzeźwo czasem myślący ;-)) rozumieją, o co chodzi. A chodzi zazwyczaj o to, że „Bo-mi-siowi” po prostu wszystko się należy. Stąd nazwa typu pacjenta. Zdanie, które słyszymy najczęściej to: „BO-MI-Się należy”

Typowy Bo-miś „płaci na tę cholerną służbę zdrowia” i wymaga!!! A wymaga najczęściej recepty na leki, skierowania do poradni specjalistycznej, domaga się kompletu badań lub ewentualnie transportu do szpitala, ponieważ najczęściej „nie ma czym dojechać”.

Bo-miś czuje, że ze wszech miar zasługuje na traktowanie godne „Celebryty”. Bo-mu-się-zdaje, że Celebrytą jest. I ma pewnie trochę racji w tym rozumowaniu. W końcu płaci na nasze utrzymanie, najczęściej pobierając zasiłek z urzędu pracy. Bo-miś potrafi także czasem użyć bardziej dosadnych argumentów: KLIK

Raczej nie spełniamy wszystkich oczekiwań „BO-MI-SIA” i w ten sposób w lawinowym tempie rośnie liczba pacjentów niezadowolonych z polskiej służby zdrowia.

Na dzisiaj tyle o Bo-mi-siu. Wsiadam do karetki i jadę na kolejne wezwanie, bacznie wypatrując kolejnego typu pacjenta 😉


Celebryta

Człowiek pracujący w mojej branży wie doskonale, że ludzkich osobliwości jest nieskończenie wiele, a szansa na spotkanie tych najciekawszych jest przeogromna. Postanowiłem więc podzielić się moimi spostrzeżeniami co do pacjentów, z którymi przyszło mi „pracować”. Podzieliłem ich na kilka kategorii. Pierwsza, z którą ratownik medyczny dość często ma do czynienia to „celebryta”.

Kim jest celebryta?
Według słownika to termin odnoszący się do osoby często występującej w środkach masowego przekazu i wzbudzającej ich zainteresowanie, bez względu na pełniony przez nią zawód (choć najczęściej są to aktorzy, piosenkarze, uczestnicy reality show , sportowcy czy dziennikarze). Zgodnie z definicją sformułowaną przez Daniela Boorstina w 1961 roku celebryta to osoba, która jest znana z tego, że jest znana.

Tyle słownik…
A, że w pogotowiu świat wygląda nieco inaczej, zatem „celebryta”, z którym miewam najczęściej do czynienia ma tyle wspólnego z tym słownikowym, co Feel z Philem Collinsem.

Pogotowiany „celebryta” jest z reguły „nawalony jak meteor”.  Jego kontakt ze światem bywa znacznie ograniczony. Najczęściej leży na ulicy, chodniku lub czymkolwiek innym. Ma niewielką ranę głowy, zdarza się, że krwawi. Pogotowie ratunkowe przyjmuje wezwanie. Jedziemy, najczęściej na sygnale na miejsce wezwania. Widzimy delikwenta. Woń alkoholu wyczuwalna jest z kilku metrów, ale niepokoi nas rana głowy i brak kontaktu z pacjentem.

Wieziemy więc pacjenta na Szpitalny Oddział Ratunkowy. A tam nasz pacjent korzysta z szeregu badań, dostępnych od ręki jedynie nielicznym.
Badanie krwi, RTG, USG, CT (tomografia komputerowa). Na niektóre z tych badań przeciętny pacjent czeka tygodniami, a czasem nawet miesiącami. Ale pachnący alkoholem  pan z raną głowy wszystkie badania ma „na cito”. W końcu nie wiemy, co się stało. Czy czasem podczas upadku po libacji alkoholowej nie zrobił sobie krzywdy? Pomoc panu to nasz obowiązek!

Celebryci lubią być w centrum uwagi, stąd też często znacznie przekraczają teoretycznie śmiertelny poziom stężenia alkoholu we krwi (który wynosi ok. 4 – 5 promili).

Po serii cennych badań okazuje się zazwyczaj, że rana głowy jest niegroźna, a nasz celebryta, który skorzystał z bezpłatnej pomocy, cudownie dochodzi do zdrowia i wraca do domu, albo do najbliższego sklepu (o ile ma jeszcze jakieś pieniądze). Wszak trochę czasu już upłynęło od ostatniego wypitego kieliszka i najzwyczajniej w świecie zaczął trzeźwieć.  I wszyscy są szczęśliwi. My, bo pomogliśmy panu, któremu podczas odpoczynku na chodniku mogło się coś stać, pacjent – celebryta – bo został obsłużony tak, jak powinien zostać obsłużony.

Kwaśne miny mają tylko pacjenci czekający w izbie przyjęć i obserwujący, z jakim pietyzmem opiekujemy się „celebrytą”. I pewnie przeciętny Kowalski też z powątpiewaniem kiwa głową, oceniając sens pracy naszej służby zdrowia. Ja też  czasem mam podobne odczucia…


Jak sobie radzić z upałami?

Lato dla jednych to czas zabawy i odpoczynku, a dla innych może być okresem utrapienia. Na działanie wysokich temperatur szczególnie wrażliwe są dzieci, osoby starsze, przewlekle chore, a zwłaszcza z chorobami układu krążenia. Upały są dużym obciążeniem dla organizmu, dlatego warto w miarę możliwości im przeciwdziałać.

Jeśli to tylko możliwe, należy pozostać w domu, unikać wysiłku fizycznego i ciężkiej pracy, szczególnie w okresie największego nasłonecznienia (między godzinami 10.00 a 15.00).

Ważne, aby pić dużo płynów, należy pić około 2 – 3 litrów płynów dziennie, co może być trudne u osób starszych, które mają zaburzony odruch pragnienia.

Osoby wykonujące ciężką pracę, czy będące narażone na działanie wysokiej temperatury przez długi czas mogą potrzebować znacznie większych ilości płynów.

Najlepiej często, ale małe ilości tak, aby nie dopuścić do uczucia pragnienia. W momencie, gdy czujemy pragnienie nasz organizm już jest odwodniony. Najlepiej pić niegazowane i niesłodzone płyny. Doskonała do nawadniania jest woda mineralna, najlepiej z dodatkiem cytryny, lub mięty. Dobre są także herbaty smakowe (polecam szczególnie zieloną herbatę, która zawiera dużo antyutleniaczy). Warto także zrezygnować z ciężkostrawnych posiłków, na rzecz warzyw i owoców.

Dodatkowo należy zadbać o przewiewny strój i nakrycie głowy oraz okulary przeciwsłoneczne. Najlepiej także unikać alkoholu.Wychodząc na zewnątrz należy pamiętać, aby posmarować się kremem z filtrem. Im wyższy filtr, tym lepiej.

Upał może prowadzić do udaru cieplnego, który jest najcięższym skutkiem przegrzania. Objawy niepojące to wysoka temperatura ciała (często powyżej 40 st. C.), drżenia rąk, przyśpieszenie akcji serca, zaburzenia świadomości a nawet drgawki. Może również wystąpić brak potliwości.

W przypadku pojawienia się tych objawów należy przenieść poszkodowanego w chłodne, zacienione miejsce, rozebrać go, ułożyć w pozycji bezpiecznej, rozpocząć ochładzanie (chłodne kompresy na czoło, kark, okolice pachwin). Należy unikać chłodzenia lodowatą wodą. Nie należy również podawać leków przeciwgorączkowych, ponieważ w tej sytuacji nie są one skuteczne. Należy wezwać pogotowie ratunkowe, ponieważ każdy pacjent z udarem cieplnym będzie wymagał leczenia szpitalnego.

 

Można i tak 🙂

 


„Czeski film”, czyli kolejne Rallye Rejviz

Przed tygodniem po raz kolejny wzięliśmy udział w Międzynarodowych Mistrzostwach w Ratownictwie Medycznym Rallye Rejviz. Wystartowaliśmy w zespole trzyosobowym (w ostatniej chwili z powodów osobistych z udziału w Rallye zrezygnował Andrzej Nabzdyk). Jak zwykle każdy z innej bajki: Marcin Soboń z Łomży, Paweł Kukla z Tarnowa i moja skromna osoba. Wspierała nas dzielnie Ewa Piekarska. Startowaliśmy jako team Polskiej Misji Medycznej.

W tym roku w Rallye wystartowały 93 zespoły z Czech, Estonii, Japonii, Kanady, Cypru, Litwy, Węgier, Niemiec, Holandii, Austrii, Rumunii, Grecji, Słowacji, Słowenii, Turcji, USA, Wielkiej Brytanii i Polski (3 zespoły).

Podobnie, jak rok temu międzynarodowy zespół przygotował trzynaście zadań oznaczonych literami alfabetu greckiego. Poniżej krótki opis zadań, z jakimi musieliśmy się zmierzyć. Dziewięć zadań oznaczonych było, jako „dzienne”, a trzy jako „nocne”. Czesi oprócz leczenia oczekiwali postawienia diagnozy, wyboru szpitala, do którego będą transportowani pacjenci oraz sposoby transportu. W kolejnych wpisach postaram się dokładniej opisać kilka z zadań, ponieważ zdecydowanie na to zasługują.

Alfa – „Matka wzywa do dziecka, które miało wypadek. Miła i spokojna okolica, bogate sąsiedztwo” – Na miejscu dziewczynka, ok. 10 – 12 lat, pozwala się zbadać, ale nie chce z nami rozmawiać. Widoczne jedynie poparzone dłonie. Ale nie z nami te numery! Pod ubraniem dziecko miło liczne ślady bicia, a nawet przypalania papierosem. Wstępne podejrzenie (oczywiście tylko w naszych głowach, aby nikogo nie „spłoszyć”) padło na nieobecnego na miejscu zdarzenia ojca. Oczywiście udawaliśmy, że nic nie podejrzewamy, a dziecko chcemy zabrać z powodu oparzeń (co zresztą też było prawdą). Poszło nam nieźle. Z ciekawostek – Czesi punktowali rozmowę z dzieckiem bez obecności rodzica. W Polsce – nie do pomyślenia…

Beta – „Dziecko znalezione przy drodze przez sąsiadów. Możliwe, że spadło z roweru” – Klasyczny „urazowy” pacjent. Klasycznie nerwowi rodzice 😉

Delta – „Wypadek – zderzenie kilku aut na autostradzie” – Symulacja na zasadzie gry komputerowej. Joystick do ręki i spacerujemy ludzikami po ekranie. Naszym zadaniem było znalezienie poszkodowanych i wykonanie triage’u (selekcji poszkodowanych).

Epsilon – „Wypadek samochodowy z kilkoma poszkodowanymi” – Po przybyciu niespodzianka. Auto opleciona kablami wysokiego napięcia zwisającymi ze słupa. W środku trzy osoby, na zewnątrz jedna. Zadanie ciekawe i dość złożone – dwie dziewczyny – bez obrażeń Marcin zabrał do karetki na „pogaduchy”. Mężczyzna siedzący pod słupem – zgon przed przybyciem. Razem z Pawłem zajęliśmy się trzecim poszkodowanym – nieprzytomny kierowcą auta. Jak przystało na instruktorów ITLS, modelowo przebadaliśmy poszkodowanego. W badaniu urazowym nic. Dość szybko wykryliśmy hipoglikemię (dla nie-medyków – zbyt niski poziom cukru we krwi). Ale to nie koniec, po podaniu glukozy nasz pacjent odzyskał przytomność i zaczął skarżyć się na ból w klatce piersiowej. W EKG piękny zawał ściany dolnej…

Iota – „Wezwanie do ‚salonu masażu’. Wzywa zdezorientowana ‚call girl’. Jej klient leży na ziemi i wygląda, jakby nie żył” – Pacjent (klient) miał klasyczne objawy zawału mięśnia sercowego. Niespodzianką było to, że przyjął viagrę, co jest przeciwwskazaniem do podania nitratów (podawanych w zawale mięśnia sercowego). Nauczony doświadczeniami z poprzedniego Rallye (straciliśmy punkty za brak badania świadka zdarzenia) dla pewności przebadałem też dziewczynę. Tym razem Czesi nie punktowali badania osób postronnych. I weź tu człowieku zrozum Czechów…

Kappa – „Wezwanie do bufetu. Starszy mężczyzna nagle upadł. Nie oddycha normalnie” – Klasyczne zatrzymanie krążenia. Jak się do roboty biorą instruktorzy ACLS i ALS, to musi się udać! Udało mi się dosyć szybko znaleźć ciało obce w drogach oddechowych, które było przyczyną zatrzymania krążenia.

Tau – „Wzywa ojciec – jego córka podczas wycieczki w górach nagle straciła przytomność” – Teren trudno dostępny, a czas liczony od momentu otwarcia drzwi karetki. Graty w ręce i lecimy. Szybkie badanie i wykryta hiperglikemia (zbyt duży poziom cukru we krwi).

Upsilon – „Rallye Rejviz to gra i zabawa” – Zabawą był zjazd na linie z 4 piętra. Punktacja: zjazd – punkty, zejście – brak punktów, skok – dyskwalifikacja 😉

Zeta – „Po ciężkiej pracy w karetce należy wam się relaks. Bawcie się!” – Zjazd tyrolski o długości ok. 60 metrów (ok. 15 metrów nad rzeką), 10 znaków do znalezienia i zapamiętania, przejście przez rzekę. Gdybym wiedział, że punktują kąpiel w rzece, to bym się wykąpał 😉

Theta„Drzewo przycisnęło drwala. Nie może się ruszać, bardzo cierpi” – Kolejny klasyczny „urazowiec”. W badaniu niestabilna miednica. Znając już trochę Czechów wiedzieliśmy, że mocno punktują leczenie przeciwbólowe, więc tak szybko jak się dało podaliśmy pacjentowi fentanyl (silny lek przeciwbólowy). Ciekawostka dla medyków – lepiej od fentanylu punktowana była ketamina. I weź tu człowieku zrozum Czechów…

Omega – Zadanie nocne – „Opiekunka wzywa do 3 miesięcznego dziecka, które nagle zaczęło płakać i ma niebieski kolor”Dziecko z zespołem Downa. Odwodnione z powodu biegunki od dwóch dni. Po podaniu płynów narastająca niewydolnością krążeniowo – oddechowa, więc podjąłem próbę intubacji. Sędzia twierdzi, że intubacja nie jest możliwa, a dziecko nadal się pogarsza. W tym momencie zacząłem przeklinać sędziego (a zarazem twórcę zadania, którego znamy z wcześniejszych mistrzostw w Turcji i Czechach) aż do trzeciego pokolenia wstecz. Co było dziecku? Wada serca. Brak diagnozy, więc niska punktacja…

Gamma – Zadanie nocne – „CPR odebrał telefon od osoby z nieznanego kraju. Komunikacja jest ekstremalnie trudna z powodu bariery językowej” – Chyba najlepsze zadanie na tych mistrzostwach. Opis wkrótce 🙂

Sigma – Zadane nocne – „17-letnia dziewczyna znaleziona przez przechodnia. Możliwe, że spadła z roweru” – Pacjent „urazowy”, który okazał się nie mieć urazu. Zgłasza jedynie duszność. Wraca z imprezy, na której wypaliła dużo papierosów. Marcin „zadzwonił” do ojca, od którego dowiedział się, że córka choruje na astmę, a przyjmuje tylko leki antykoncepcyjne. Diagnoza – zatorowość płucna.

Czesi „przeczołgali” nas przez 13 zadań w ciągu 24 godzin. Zadania były bardzo ciekawe, ale sposób oceniania po prostu „czeski” – nikt tak naprawdę nie wie o co chodzi 😉 Zajęliśmy 8. miejsce (na 24 zespoły), co może nie jest szczytem naszych marzeń, ale zabawa była przednia! Za rok kolejne Rallye Rejviz!

 

Poniżej trochę zdjęć z zadań.


 

P.S.
Miszka nie dojechał więc, rewanżu nie było – zainteresowani wiedzą o co chodzi 🙂



Bezpłatne kursy doskonalące dla ratowników medycznych i dyspozytorów medycznych

AKTUALIZACJA WPISU – 01.07.2013 – BARDZO PROSZĘ DOKŁADNIE CZYTAĆ TEN WPIS. A NAJLEPIEJ ZACZĄĆ CZYTAĆ OD KOŃCA…

Jak już pisałem wcześniej – ratownicy medyczni mają „prawo i obowiązek” doskonalenia zawodowego.

Założenie jest słuszne, ponieważ ratownictwo medyczne (i ogólnie medycyna) jest dziedziną, która bardzo szybko się rozwija. Warto więc być na bieżąco, bo od tego może zależeć czyjeś życie i zdrowie. Podobny obowiązek dotyczy także lekarzy i dyspozytorów medycznych.

Niestety koszty doskonalenia zawodowego (sumując koszty dojazdów, noclegów i samego kursu, czy seminarium – nie są małe) najczęściej każdy pokrywa we własnym zakresie, w godzinach wolnych od pracy. Niewielu znam szczęściarzy, którym w jakikolwiek sposób pomógł w tym pracodawca. Dlatego warto skorzystać z dobrodziejstw, jakie dają na środki unijne, w postaci bezpłatnych szkoleń.

Jednym z ośrodków prowadzących bezpłatne szkolenia jest krakowska Medycyna Praktyczna. Kursy te odbywają się w ramach projektu systemowego „Wsparcie systemu ratownictwa medycznego poprzez kształcenie zawodowe lekarzy, ratowników medycznych i dyspozytorów medycznych” realizowanego przez Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.

W ramach projektu w szkoleniach mogą uczestniczyć osoby z całej Polski. Szkolenia są bezpłatne – współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

Kursy dla ratowników medycznych odbywają się następujących terminach:
19-24.03.2012 r.
23-28.04.2012 r.
7-12.05.2012 r.
18-23.06.2012 r.
23-28.07.2012 r.
20-25.08.2012 r.
10-15.09.2012 r.
12-17.11.2012 r.
10-15.12.2012 r.

a dla dyspozytorów medycznych:
26.03.-2.04.2012 r.
11-18.06.2012 r.
22-29.09.2012 r.

Kursy odbywają się w Krakowie i dostępne są dla osób z całej Polski. Rekrutacja prowadzona jest przez Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, a szczegółowe informacje dostępne są TUTAJ.

Zajęcia prowadzą czynni zawodowo, doświadczeni instruktorzy ALS, ACLS, ITLS, PHTLS, PALS, EPLS, KPP, zdarzeń masowych i katastrof, a także psycholog i położna. O wrażeniach z kursu możecie przeczytać na blogu Grzegorza Nowaka. Ilość miejsc jest ograniczona, więc warto się pośpieszyć…

 

 

Aktualizacja wpisu (w związku z licznymi zapytaniami):
1. Wpis dotyczył szkoleń, które odbywały się w 2012 roku w Medycynie Praktycznej.
2. Ja nie organizuję takich kursów, a jedynie prowadzę na nich zajęcia!
3. Lista aktualnie dostępnych kursów znajduje się na stronach CMKP.
4. Proszę o czytanie ze zrozumieniem…


Pisać każdy może…


Dziś wpis autopromocyjny. Od kilku tygodni mam przyjemność współpracować z tygodnikiem „Nowe Fakty Kaliskie”. Zawsze lubiłem pisać (co chyba widać po moim blogu), ale nie zawsze dane mi było się w pełni zrealizować.

Zdarzało mi się wcześniej wielokrotnie wypowiadać do różnych mediów na zasadzie „eksperta”, ale czasem lepiej samemu pisać o tym co wartościowe i cenne. Więc kiedy otrzymałem propozycję tworzenia w lokalnym tygodniku rubryki dotyczącej pierwszej pomocy nie musiałem się długo zastanawiać.

Doskonale wpisało się to w moją wewnętrzną potrzebę pomocy tym wszystkim, którzy tej pomocy oczekują. A, że na pierwszej pomocy i ratownictwie medycznym znam się ponoć bardzo dobrze, postanowiłem spróbować. I w ten sposób rzuciłem się w wir pracy. Powstało kilka artykułów i zaczęły do mnie docierać informacje zwrotne. Na szczęście bardzo pozytywne.

Dziękuję tym wszystkim, którzy docenili moje teksty, wszystkim, którzy regularnie sięgają po „Nowe Fakty Kaliskie”, po to, by przeczytać między innymi to, co niejaki Rychlik wysmarował. I oczywiście dziękuję Redakcji za możliwość zaistnienia na łamach gazety, promocji idei udzielania pierwszej pomocy i działań prozdrowotnych. Będę wdzięczny za wszelkie uwagi, opinie dotyczące moich artykułów. Wszystkie są dla mnie bardzo cenne. Zachęcam również do nadsyłania pytań, sugestii dotyczących tematów, które chcecie, abym były poruszał na łamach „Nowych Faktów Kaliskich”.

Z dziennikarskim pozdrowieniem – Jakub Rychlik

komentarze 2 dalej...

Doskonalenie zawodowe ratowników medycznych

Każdy ratownik medyczny ma „prawo i obowiązek” doskonalenia zawodowego. Zostało to określone w ustawie o państwowym ratownictwie medycznym oraz rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 14 czerwca 2007 r. w sprawie doskonalenia zawodowego ratowników medycznych.

Ratownik medyczny w ciągu pięciu lat od zakończenia edukacji powinien uzyskać 200 punktów edukacyjnych potwierdzających doskonalenie zawodowe, przy czym 120 punktów musi być uzyskane poprzez pozytywne zaliczenie kursu doskonalącego.
Dla ratowników medycznych, którzy zakończyli edukację przed wejściem w życie rozporządzenia pierwszy okres edukacyjny rozpoczął się 1 stycznia 2008 roku.

Nie ma znaczenia jaką kto szkołę ukończył (studium, studia),  w myśl przepisów każdy, kto jest ratownikiem medycznym ma obowiązek doskonalenia zawodowego. Dotyczy to oczywiście osób czynnych zawodowo, lub wiążących swoją przyszłość z ratownictwem. Przebieg doskonalenia należy potwierdzić w „karcie doskonalenia” wydawanej przez stosowny urząd wojewódzki na wniosek zainteresowanego.

Rozporządzenie szczegółowo określa formy i zakres doskonalenia zawodowego. Doskonalenia zawodowe może być realizowane poprzez:

  • kurs doskonalący – co najmniej 48 godzin dydaktycznych, trwający 6 dni, pozwala uzyskać 120 punktów. Szczegóły określa Program kursu doskonalącego dla ratowników medycznych w ramach doskonalenia zawodowego,
  • seminarium – trwa nie mniej niż 5 godzin zajęć edukacyjnych, za każde można uzyskać 1 punkt edukacyjny za każdą godzinę zajęć, nie więcej jednak niż 8 punktów za całe seminarium,
  • samokształcenie obejmuje między innymi: przygotowanie i odczytanie referatu, udział w posiedzeniach szkoleniowych towarzystwa naukowego, stowarzyszenia, udział w kongresach, zjazdach, sympozjach, opublikowanie książki naukowej, artykułu, tłumaczenie książki, artykułu.

 

Na tą chwilę przepisy nie przewidują żadnej sankcji za nie zrealizowanie „prawa i obowiązku”, jakim jest doskonalenie zawodowe ratowników medycznych. Jedyne konsekwencje może wyciągnąć pracodawca na przykład nie przedłużając umowy o pracę, czy umowy cywilno-prawnej...

 


„S”, czy „P”? Oto jest pytanie…


Zapewne wielu z Was (mam na myśli nie medyków, ponieważ medycy, szczególnie mający „coś” wspólnego z ratownictwem raczej będą wiedzieć) zastanawia się, co oznaczają symbole „P” i „S” znajdujące się na karetkach. Otóż jest to oznaczenie rodzaju karetki.

Ustawa o państwowym ratownictwie medycznym  wprowadziła dwa typy zespołów ratownictwa medycznego:

  • zespoły specjalistyczne – „S” – w skład których wchodzą co najmniej trzy osoby uprawnione do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym lekarz systemu oraz pielęgniarka systemu lub ratownik medyczny,
  • zespoły podstawowe – „P” – w skład których wchodzą co najmniej dwie osoby uprawnione do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym pielęgniarka systemu lub ratownik medyczny.

 

Względy finansowe oczywiście powodują, że zapis ustawowy „co najmniej dwie osoby(…)”, czy „co najmniej trzy osoby(…)” stał się niemal regułą. Aktualnie zespoły „P” najczęściej są dwuosobowe, a zespoły „S” najczęściej są trzyosobowe. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale to sporadyczne przypadki. Skład i kompetencje zespołów opisałem TUTAJ.

„S”, czy „P”?
Jak to się dzieje, że raz przyjeżdża karetka „S”, a innym razem „P”? Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Są rejony w Polsce, gdzie istnieją listy zdarzeń z wytycznymi, jaką karetkę należy wysłać. To jednak tylko wytyczne, zalecenia dysponenta jednostki (czyli np. dyrekcji pogotowia ratunkowego, czy szpitala, który ma w swoich strukturach zespoły ratownictwa medycznego). W innych miejscach jeździ się „z kolejki”, a więc obojętnie co się dzieje, wysyłany jest zespół, który akurat jest pierwszy w kolejce.

Możliwa jest też sytuacja, gdy dany zespół nie jest dostępny, bo np. jest na innym zdarzeniu, albo dostępny jest tylko jeden zespół w danym rejonie. Znam też niestety sytuacje (i to nie jedną), gdy „pan doktor” odmówił wyjazdu mówiąc „to pierdoła, niech podstawowa jedzie”. Sytuacji odwrotnej nie znam…

Po przyjęciu zgłoszenia dyspozytor medyczny na podstawie zebranego wywiadu, dostępnych zespołów podejmuje decyzję i o ile to możliwe – niezwłocznie wysyła zespół (a czasem nawet kilka zespołów) ratownictwa medycznego na miejsce wezwania. 


Dzień z życia medyka vol. 7. „Ona temu winna, ona temu winna!”

fot. Mariusz Jankowski

Spadł niewielki śnieg i od razu odczuwamy tego konsekwencje. Wszyscy od rana jeździmy, a to wypadek, a to upadek… Ciągle coś. A do tego kontrola (pozdrowienia dla Panów kontrolujących, którzy trafili na mojego bloga). Do rzeczy – dziś zespół trzyosobowy. Razem nieco ponad 40 lat stażu w pogotowiu ratunkowym, z czego piszący te słowa ma najmniej 😉

08:00 – „zasłabła, ból karku” – Sympatyczna, samotna starsza pani, która zdecydowanie wymaga stałej opieki innych osób. A „ból karku” doskwiera jej od kilku tygodni…

09:00 – „po upadku, uraz nogi” – „Jest zima, więc musi być zimno”, jak mawiał klasyk. Zimno, a czasem i ślisko. Szczególnie na schodach wyłożonych płytkami. Złamanie w stawie skokowym. Kierunek – szpital.

10:30 – „leży na chodniku” – Wzywa nas patrol policji. Lecimy na sygnale. Z daleka widać mężczyznę leżącego na schodkach kamienicy przy jednej z głównych ulic Kalisza. Czytaj KAWALERSKIE

14:30 – „uraz głowy od rana” – Starsza pani prawdopodobnie zbyt gwałtownie wstała, co spowodowało chwilowe omdlenie. Wezwała nas rodzina zaniepokojona zmieniającymi kolory sińcami. Pacjentka nie ma jednak ochoty jechać do szpitala. My też nie możemy jej pomóc. W takich sytuacjach czas jest głównym lekiem…

17:00 – „upadła, uraz nosa” – „ale o so chosi?” – rzekła na nasz widok. Na nosie widoczne niewielkie otarcie. Do tego wyczuwalna intensywna woń alkoholu. Niestety pacjentka nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, więc z pomocą policji trafiła do najdroższego hotelu w Kaliszu (za który i tak pewnie nigdy nie zapłaci). Może też była na „wieczorze kawalerskim”…?

I na tym kończy się kolejny dyżur. Bilans: dwóch z pięciu naszych pacjentów było pod wpływem alkoholu. Jeden z pięciu trafił do szpitala. Był to jeden z ostatnich dyżurów przed moim zaległym urlopem. Ale nawet na urlopie „robota” mnie nie ominie 😉

 


motocyklisci kalisz gremium kalisz
  • Kategorie

  • Archiwum

  • Zapraszam na Facebooka :-)

  • Moje filmy

    Śnieżka
    Śnieżka
    X Mistrzostwa Polski
    X Mistrzostwa Polski
    Rowerowo...
    Rowerowo...
    Pieszy. No przecież na pasach jest, nie?
    Pieszy. No przecież na pasach jest, nie?
  • © 2011 Jakub Rychlik. Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione. Autor nie ponosi żadnej odpowiedzialności za szkody mogące wyniknąć z niewłaściwego zastosowania prezentowanej na stronie www.jakubrychlik.pl wiedzy w praktyce.
    Motyw iDream: Templates Next , tłumaczenie: WordpressPL | Działa na WP