Pokłóciłeś się z żoną? Mąż ma kochankę? Boli Cię głowa po wczorajszej mocno zakrapianej alkoholem imprezie? Awantura rodzinna? Dziecko ma problemy w szkole? A może podejrzewasz je o branie narkotyków? Wiekowa babcia od dwóch tygodni nie chce jeść? Albo trzeba podnieść z podłogi pana, który przesadził z ilością C2H5OH, a może panią, która sobie w życiu jedzenia nie żałowała i teraz nie jest w stanie samodzielnie się poruszać („niech mamusia się nie rusza, panowie mamusię zniosą, panowie od tego są”)*.
Natychmiast dzwoń po pogotowie ratunkowe! Przecież nie odmówi, prawda? A jak odmówi to TVN, Gazeta Wyborcza, cała rzesza dziennikarzy i przeróżne „rzetelne” media tylko czekają na okazję, żeby zrobić „zadymę” oczywiście w trosce o dobro pacjenta (czy też potencjalnego pacjenta). Natychmiast pojawi się również chmara ekspertów, którzy zlecą się do mediów, jak muchy do miodu, aby robić mądre, zatroskane miny i ferować wyroki.
A poza tym, u nas każdy kogoś zna. Jeden sędziego, drugi prokuratora, trzeci policjanta, a jeszcze inny ma w rodzinie „szanowanego prawnika”, który jest gotów zniszczyć całe pogotowie wraz z przyległościami.
Nie można zapomnieć również o tym, że każdy Polak zna się wybitnie na piłce nożnej, prawie, polityce no i oczywiście (a jakże!) na medycynie. I nie zawaha się z tej wiedzy i swoich szerokich znajomości skorzystać, aby tylko osiągnąć swój cel: wezwać pogotowie ratunkowe. Wezwać nawet wtedy, gdy ewidentnie nie jest potrzebne. Wezwać nawet wtedy, gdy zespół ratownictwa medycznego pomóc nie może. Wezwać, żeby wezwać!
Przecież mi się należy, przecież płacę podatki!
W tym kraju każdy podatki płac i każdemu się wszystko należy (a nawet jeśli nie płaci, to twierdzi, że płaci).
Kilka lat temu „zbierałem” z ulicy bezdomnego pijaka, który mi udowadniał, że mu się należy, bo przecież ma zasiłek (czyli i ubezpieczenie społeczne)! Cyganie (ups, przepraszam, bądźmy poprawni politycznie – Romowie**) również mają wszelkie świadczenia. A widział ktoś kiedyś pracującego Roma?
Oni też są ubezpieczeni przez urząd pracy. Należy im się…
Zresztą, jakie to ma znaczenie? W Polsce wszelkie świadczenia realizowane przez zespoły ratownictwa medycznego realizowane są bezpłatnie. Nie ma siły na to, aby w jakikolwiek sposób wyegzekwować opłatę na nieuzasadnione wezwanie. Bo przecież biegunka od tygodnia może nagle okazać się bólem w klatce piersiowej, a do bólu głowy trwającego od roku mogą nagle dołączyć się zaburzenia równowagi i zaburzenia mowy (medycy będą wiedzieć czym to pachnie). A z krosty na pośladku przecież można się wykrwawić…
A jeśli ktoś NAPRAWDĘ będzie w tym czasie potrzebował pomocy? Cóż, ma pecha! Mógł sobie wcześniej zadzwonić po pogotowie ratunkowe, przewidzieć, że będzie miał wypadek komunikacyjny, albo zostanie napadnięty i pobity. Wtedy będzie można rozpętać aferę o to, że pogotowie ratunkowe za długo jechało (pewnie spali, jedli, a może wódkę pili?). Bo przecież w tym kraju każdy kogoś zna, przeróżne „rzetelne” media tylko czekają na aferę, a tzw. eksperci zaczną się zlatywać jak muchy do miodu, by robić mądre, zatroskane miny i ferować wyroki…
* To są prawdziwe wezwania.
** Podczas I Światowego Kongresu Romów, który odbył się w 1971 roku, przedstawiciele grup określanych jako Cyganie ustalili, że chcą, by nazywano ich Romami. Rom to słowo występujące w większości romskich dialektów, podczas gdy Cygan jest słowem obcym, nazwą, która została im narzucona. Co więcej, słowo cygan (pisane małą literą, ale w mowie nie widać przecież różnicy) może zostać użyte jako obelga – źródło.
31 października 2013 dnia 10:28
Czemu konkretnie ma służyć ten wpis? Usprawiedliwianiu pani dyspozytorki z pogotowia która, popijając kawę, ma w czterech literach sytuację zagrożenia zdrowia (lub życia), w której znalazła się przypadkowa osoba, zupełnie jej obca? Czy może pana sanitariusza z karetki, który zamiast pomóc zwijającemu się z bólu poszkodowanemu poucza jego i jego bliskich żeby się nie wtrącali bo on ma „cztery certyfikaty” i on sam wie lepiej co ma robić. Czytaj – ego niezwykle wykształconego i profesjonalnego pana sanitariusza ma w tym momencie pierszeństwo przed udzieleniem pomocy człowiekowi, który cierpi i który potrzebuje pomocy w tej sekundzie.
To nie są przypadki wyssane z palca. Sam byłem kiedyś instruowany przez panią dyspozytorkę z Ostrowa Wielkopolskiego, żebym sprawdził czy pan, który dostał ataku epilepsji na środku ulicy życzy sobie żeby wzywa karetkę „bo może on po prostu chciał się położyć i odpocząć”(sic!). Oczywiście, że takie przypadki nadają się do TVN czy Gazety Wyborczej, bo pokazują całkowite zbydlęcenie i znieczulenie ludzi pracujących w pogotowiu, którzy zapomnieli że są tam po to, żeby nieść pomoc a nie dlatego, że się „załapali” bo bezrobocie wysokie.
Pogotowie jest opłacane z podatków obywateli (ponad dwieście złotych miesięcznie płacę na służbę zdrowia) więc ludzie, którzy wytykają to pracownikom pogotwia zwyczajnie stwierdzają fakt a obrażanie się na faktu świadczy o jakimś niedorozwoju myślenia.
Odmawianie wysłania karetki bo pani dyspozytorka uznała, że „nie ma zagrożenia”, ślamazarne włóczenie się karetki ulicami (np. w Łodzi), sanitariusze i lekarze bardziej zainteresowani swoimi uczuciami i odczuciami niż swoją pracą, przypadki tzw. „łowców skór” współpracujących z pogotwiem… mam dalej wymieniać?
Róbcie dobrze to, co do was należy a nie będziecie krytykowani przez społeczeństwo. Moje doświadczenia z policją i strażą pożarną były bardzo pozytywne do tej pory, widziałem prawdziwy profesjonalizm działania. Niestety, w przypadku pogotowia – ręce opadają, a przecież to jest służba odpowiedzialna za ludzkie życie.
31 października 2013 dnia 12:00
Do Paweł > człowieku, skąd żeś się urwał, przegapiłeś przynajmniej jakieś dwadzieścia lat życia bo piszesz o latach ’80, ’90 w których takie przypadki może miały miejsce, widocznie masz uraz z tamtych czasów (sanitariusz, łowcy skór itd.) I tak właśnie myślą ludzie którzy nie mają nawet zielonego pojęcia o tym jak jest naprawdę, aż przykro o tym mówić. Podatki płacimy wszyscy i gdybyś wiedział tak naprawdę jakie i ile jest wezwań które są nie uzasadnione i do których nie powinno Pogotowie jechać to byś dopiero się za głowę złapał, między innymi są to takie o których pisze tu Kuba. Szkoda że nie zrozumiałeś wpisu do którego dałeś komentarz,Czemu konkretnie ma służyć ten wpis? – przykro mi bardzo może musiałbyś przeczytać to jeszcze ze sto razy to wtedy byś coś załapał, chociaż nie wiem czy warto! Kuba, cała prawda ! Dzięki.
31 października 2013 dnia 12:01
Gratuluję znajomości tematu! Jestem pod wrażeniem. Proszę poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem, polecam cofnąć się do poziomu edukacji ze szkoły podstawowej, panie EXPERT, sam Pan sobie zaprzeczasz w swojej wypowiedzi…. to MI ręce opadają… zresztą co laik może wiedzieć o tej pracy… To właśnie jeden z tych mądrusiów podanych we wpisie 🙂 Na pewno kogoś zna 🙂
31 października 2013 dnia 12:30
Dobry człowieku komentujący wpis. Po pierwsze proponuję zauważyć ze od wieeelu lat w karetkach nie ma sanitaruuszy tylko ratownicy medyczni lub pielegniarze/ki. Po drugie problem zwrócony jest ogólnie na to, że ludzie wzywaja pogotoowie do głupot, gdzie w konsekwencji osoba, która żeczywiście potrzebuje pomocy musi czekac bo karetka i zespół są zajęci otyłej pani z podłogi na łóżko, pana „żula” który przesadził z alko i połozył sie na krótką drzemkę na trawniku obok przystanku i ktoś dobrodusznie wezwał pogotowie krzyczac leży nieprzytomny człowiek na ulicy. Z rególy jest to ktoś widzacy pana z autobusu, czy samochodu lub przechodzień, który nie ma czasu na prośbe dyspozytora podejść i spróbować nawiazac jakikolwiek kontakt z panem zobaczyc czy i jakiej pomocy potrzebuje… bo moze tylko śpi i karetka przyjedzie – jego nie bedzie albo ich zfluga i pójdzie.W tym czasie ktoś inny cierpi i czeka…Pamiętaj również, że karetek na danym terenie jest ograniczona ilość. Jeśli wszystkie sa na wezwaniach to nikt nie wyrzuci pacjenta z karetki zeby pojechac na następne wezwanie. A tak odnośnie „mądrowania sie” „sanitariusza”. Jestem p ewna, że wie 100 razy lepiej niż Ty co i jak mają pomóc osobie poszkodowanej. a raczej oczywiste jest ze jesli ktoś nad uchem roztrzasa sie lub krzyczy jak i co ma robic tylko utrudnia prace i powoduje spowolnienie pomocy. Jeśli wiesz lepiej jak postepować czemu sam tego nie zrobisz i nie „uratujesz ” poszkodowanego sam???po co Ci wtedy karetka? gratisowe Taxi?I zareczam Ci że w tym zawodzie nie znajdziesz ludzi, którzy pracują tylko dlatego , że jest duże bezrobocie i sie zaczepili. Wsiądź na 1 tydzień do karetki jako obserwator – zrozumiesz!
31 października 2013 dnia 14:19
Nie karmcie trolla, on i tak nie zrozumie. Jak dla mnie komentarz pozbawiony merytoryki -> out.
31 października 2013 dnia 14:52
To POS-raniec pisał który leżał pewnie pijany i karetka nie przyjechała do niego wiec nie rozumie
31 października 2013 dnia 17:01
Poczekaj, poczekaj…
Będziesz potrzebował rezonansu za kilka stówek, poważniejszego zabiegu za kilka tysięcy, to przestaniesz miauczeć, że płacisz co miesiąc składkę zdrowotną…
Zamiauczysz wtedy, kiedy ściśnie cię w klatce, a pan sanitariusz będzie akurat wtedy podnosił z ulicy kolejnego bezdomnego, którym zainteresowało się strapione społeczeństwo, albo „ratował” dwudziestolatka z biegunką, którego mamusia się zaniepokoiła, bo od rana miał dwa wolne stolce – a przecież do przychodni nie pójdzie, bo to daleko, albo dopiero „na popołudnie”…
Wyobraź sobie taką sytuację…
Zniesiono składki zdrowotne. Możesz, ale z pewnością nie opłacasz ubezpieczenia (bo przecież nic Ci się nie stanie). Idziesz do pracy… Po kilku godzinach robi Ci się ciemno przed oczami, duszno… Rozpinasz guzik od koszuli, a w mostku czujesz, jakby ktoś położył Ci kowadło na klatce piersiowej. W ręce jakieś takie dziwne drętwienie. Jedzie do ciebie karetka na sygnale. W karetce – dwóch „sanitariuszy” po studiach i lekarz (pal licho, czy ze specjalizacją, czy bez…). Jedzie, bo masz szczęście, że akurat jakiś ochlej nie spadł pod ławkę i jakaś baba z okna nie zauważyła, że leży i „może potrzebować pogotowia”. Pomoc pogotowia jest za darmo. Badają Cię już w nowoczesnej karetce, robią EKG, do oddziału kardiologii wysyłają teletransmisję. Jesteś zakwalifikowany do zabiegu koronarografii (odesłałbym Cię do wikipedii, ale jesteś przecież „specjalistom” z medycyny, więc wiesz, co mam na myśli…). Szczęściarz! Leżysz na stole hemodynamicznym. Robią Ci zabieg, zakładają stenty, nie czujesz bólu. Wychodzisz po kilkutygodniowej rekonwalescencji – praktycznie zdrowy. Po miesiącu przychodzi rachunek – o kurwa! łapiesz się za głowę… pięciocyfrowej liczby się nie spodziewałeś…
Tymczasem, potencjalnie… Jak to dobrze, że na ten zabieg zrzuciło się dla Ciebie pół dzielnicy, w której mieszkasz…
31 października 2013 dnia 17:05
c.d. Tymczasem czujesz ściskający ból dupy, bo ktoś zaczął w końcu otwierać gębę i próbuje uświadomić społeczeństwu, jaką jest egoistyczną jednostką. Uprzedzając! Do swojego bólu dupy nie wzywaj pogotowia, bo pani dyspozytorka razem z panem sanitariuszem nie będą przerywać swojej popołudniowej kawki, żeby wetrzeć Ci w nią maść… jeśli zrozumiałeś moją małą dawkę ironii…
31 października 2013 dnia 17:38
potwierdzam , zbędny komentarz do pana sanitariusza i „Łódzkiej” ofery
31 października 2013 dnia 18:04
W końcu ktoś kto się nie cacka z tematem 😉 Niestety pewnie do większości osób będących bohaterami tego wpisu, On nie dotrze, a szkoda 😉
31 października 2013 dnia 22:14
Uważasz, że karetka należy się człowiekowi, który ma ból brzucha od tygodnia i zlekceważył to bo nie chciało mu się iść do lekarza POZ ?? Zapewne odpiszesz, że TAK bo przecież według twojego uznania jak płaci te śmieszne składki to mu się należy !!! Masz racje w 100% tylko przez tego człowieka moża zabraknąć karetki do (odpukać) twojego dziecka, które potrącił samochód!! I wejdziesz jeszcze raz i napiszesz, że debile jechali 40 minut !! nie nie jechali tyle tylko w powiecie nie było wolnej karetki, gdyż jedna była u sraczki od miesiąca a druga i bólu brzucha od 2tygodni a 3 karetka z lekarzem pojechała do nieprzytomnego na ulicę bo nasze niedorozwinięte społeczeństwo potrafi wyciągnąc tylko telefon i wykręcić 999 a podejść sprawdzić czy oddycha a może czuć alkohol… Dochodzi do tego, że pan Taki ja Ty jedzie samochodem widzi lezącego na przystanku ani myśli się zatrzymać tylko wykręca 999 i twierdzi, że leży nieprzytomny na przystanku!! a może się zatrzymać sprawdzić zapytać !! Daj namiary zapraszam Cię do mojego zespoły na 24godzinynny dyżur i jeszcze raz po tym dyżurze poprosze abyś przeczytał to co napisałeś …
1 listopada 2013 dnia 07:50
Ludzie bez wyobraźni! Straszne!
1 listopada 2013 dnia 12:56
prawda jest przerażająca no ale kto jak Ty wiesz o tym najlepiej 🙁 większość twoich wezwań to głupoty które można załatwić w przychodni …no a co najgorsze celebryci – masakra !
1 listopada 2013 dnia 13:00
wyrazy współczucia bo praca jest naprawdę ciężka ….no do tego ludzie …są coraz gorsi 🙁 Dlatego wielki Szacun !
1 listopada 2013 dnia 14:13
Dostałby taki jeden z drugim rachuneczek na parę stówek to następnym razem uciekałby na sam dźwięk sygnału karetki. A jak nie rachuneczek, to przynajmniej roboty społeczne. Do łopaty i odrabiać kwotę z rachunku.
2 listopada 2013 dnia 16:19
Paweł
31 października 2013 dnia 10:28
„To nie są przypadki wyssane z palca. Sam byłem kiedyś instruowany przez panią dyspozytorkę z Ostrowa Wielkopolskiego, żebym sprawdził czy pan, który dostał ataku epilepsji na środku ulicy życzy sobie żeby wzywa karetkę „bo może on po prostu chciał się położyć i odpocząć”(sic!). Oczywiście, że takie przypadki nadają się do TVN czy Gazety Wyborczej, bo pokazują całkowite zbydlęcenie i znieczulenie ludzi pracujących w pogotowiu, którzy zapomnieli że są tam po to, żeby nieść pomoc a nie dlatego, że się „załapali” bo bezrobocie wysokie.”
Człowieku ta Pani pytała Cie bo ma taki obowiązek, a poza tym 80% społeczeństwa nie odróżnia dreszczy od napadu drgawek… Tyle samo ludzi wymyśli sobie drgawki, żeby „spełnić obywatelski obowiązek udzielenia pierwszej pomocy i wezwać karetkę” dla właśnie wylegującego się pijaczka.
2 listopada 2013 dnia 17:19
Do komentarzy w stylu „nie karmcie trolla”, „POsraniec”, „wracaj do szkoły podstawowej” czy „ból dupy” nie będę się ustosunkowywał, bo świadczą one jedynie o poziomie ich autorów jako mało rozgarniętych, prymitywnych i chamskich.
Do Kasia: mam oczywistą nadzieję, że pan sanitariusz czy jak wolisz ratownik medyczny wie 100 lepiej ode mnie jak ratować człowieka bo ma w swoich rękach ludzkie życie i brak wiedzy w tym momencie może jego i innych drogo kosztować. Skoro zatem jest profesjonalny to powinien zająć się ratowaniem człowieka a nie udowadnianiem osobom wokół jakim jest ważnym funkcjonariuszem i jak bardzo nie życzy sobie tego i tamtego, kiedy w tej samej chwili obok niego cierpi człowiek. Nigdy nie sugerowałem, że praca sanitariusza jest łatwa – sugerowałem, że biorą się za nią osoby z poprzestawianymi priorytetami, co widać w ich podejściu.
Do kami: zdaję sobie sprawę z ograniczonej ilości karetek. Zawsze sprawdzam co się dzieje, zanim zadzwonię po pogotowie, natomiast sytuacja, w której pani każe mi obudzić nieprzytmonego człowieka spienionego na ustach i spytać się jego samego czy życzy sobie karetkę zakrawa na sekcz z Monty Pythona. Mówisz o „niedorozwojach” w społeczeństwie – zgoda, na pewno tacy są. Ja mówię o „niedorozwojach” w pogotowiu, którzy w arogancki i lekceważący sposób traktują wezwanie do wypadków gdzie ucierpieli ludzie. Święte oburzenie jest tu nie na miejscu – jak każda służba publiczna opłacana przez społeczeństwo, pogotowie podlega krytyce.
Do Paramedyk: trudno się z tobą nie zgodzić, ale do pijaczka woniącego gorzałą człowiek myślący wezwie prędzej patrol straży miejskiej a nie pogotowie.
2 listopada 2013 dnia 17:22
Stawiając sanitariusza i ratownika medycznego w jednym szeregu („pan sanitariusz czy jak wolisz ratownik medyczny”) dowodzisz, że nie masz pojęcia o funkcjonowaniu systemu państwowe ratownictwo medyczne…
2 listopada 2013 dnia 17:54
Czyli moje pojęcie lub jego brak o funkcjonowaniu państwowego ratwonictwa medycznego ma w tym momencie całkowicie odmienić moje własne i innych doświadczenia z tymże systemem…
2 listopada 2013 dnia 17:58
Nie. Twoje zdanie, Twoje doświadczenia to Twoja sprawa. Co nie zmienia faktu, że masz spore braki w tej dziedzinie. Polecam trochę poczytać, chociażby mojego bloga, gdzie we wcześniejszych wpisach omawiałem funkcjonowanie ratownictwa w Polsce.
2 listopada 2013 dnia 18:03
Ok, jeszcze raz. Zrozum proszę, że nie o tym jest mowa i moje rozróżnienie pomiędzy sanitariuszem a ratownikiem niczego nie zmienia. Ja mówię o postawie i zachowaniu pracowników pogotowia, ich funkcja i etat mają w tym momencie znaczenie drugorzędne. Uzupełnienie moich „sporych braków” nie zmieni tego co widziałem na własne oczy, niezależnie czy był to dyspozytor, sanitariusz czy ratownik.
2 listopada 2013 dnia 18:05
Rozróżnienie między sanitariuszem, a ratownikiem medycznym zmienia bardzo wiele. To wręcz jedna z podstaw funkcjonowania ratownictwa w Polsce…
2 listopada 2013 dnia 18:29
Ten pan o imieniu Paweł nie ma pojęcia o elementarnych sprawach systemu opieki zdrowotnej. Idąc jego tokiem myślenia statystyczny Polak powinien iść do stomatologa w celu zoperowania hemoroidów, bo przecież ON płaci składki i nieważne do kogo i za co one trafiają, ponieważ ON płaci i wymaga, gdziekolwiek by nie był, należy się, a personel nieważne jaki będzie wykonywał, może być sanitariusz, ratownik medyczy, położna, technik rtg, lekarz… No więc pan Paweł wymaga od „sanitariuszy” wiedzy obejmującej wszystkie działy medycyny. Współczuję mu, ponieważ może się naciąć.. 😉
Panie Pawle, pogubił się Pan w swoich opiniach. W karetce nie ma omnibusów, a jedynie personel RAUJĄCY ŻYCIE, co nie znaczy leczący sraczki, gorączki, itp. MY WYRYWAMY ŻYCIA ŚMIERCI!!!! Czyli poprawiamy po lekarzach… Jeśli Pan tego nie zrozumiał, życzę zadowolenia z „sanitariuszy”, ewentualnie, skoro „elementarz” nie pomógł- literaturę fachową.
Pozdrawiam
2 listopada 2013 dnia 18:35
Ok, głową muru nie rozbiję. Dziękuję i pozdrawiam.
2 listopada 2013 dnia 18:46
Widzę, że pan Marek spuścił trochę z tonu i spróbował normalnie rozmawiać. To się chwali.
Panie Marku, pana ostatni komentarz świadczy o tym, że kompletnie nie zrozumiał pan o czym pisałem wcześniej i trochę się pogubił. Co to ma wspólnego ze stomatologiem, hemoroidami, technikiem rtg, wiedzą z medycyny… nie wiem, tylko pan wie co stoi za tymi dziwacznymi wnioskami.
Proszę sobie wytłumaczyć. Powoli. Odnosiłem się do zachowania pracowników pogotowia, nie do ich funkcji, wiedzy, roli. Pisałem o ich podejściu do osób poszkodowanych i postronnych. Włos się jeży, że Pan jeszcze tego nie zauważył.
Proszę sprawdzić sobie znaczenie słowa „elementarz” bo widzę, że używa Pan słów, których nie do końca rozumie.
Kończę i pozdrawiam.
2 listopada 2013 dnia 19:18
Paweł, powiedz do ratownika „sanitariusz” , nie dziw się, że jego reakcja nie będzie pozytywna. To tak jakbyś był dyrektorem firmy i ktoś szczekałby do Ciebie jak do zwykłego pracownika nie potrafiąc zrozumieć kim jesteś. Ratownik medyczny to nie sanitariusz, różni się wykształceniem i w ogromnej mierze zakresem praw i obowiązków. Twoje podejście jest kompletnie pozbawione szacunku dla ratowników, świadczy to tylko o Twoim ogromnie ograniczonym myśleniu, lub jego braku, bo inaczej nie da się nazwać tego co piszesz.
2 listopada 2013 dnia 23:32
Nie rozumiem, tego oburzenia z sytuacją z drgawek. Jeśli dana osoba choruje na padaczke to po ataku zawinie sie i pojdzie, bo piskał sie w gacie, bo puściły zwieraczei po prostu jest mu wstyd. Często zanim doedzie karetka, tych osob nie ma juz na miejscu zarzenia. Dlatego dyspozytorzy zadają dużo „dziwnych” pytań, żeby określić, że „warto” wysyłać pogotowie…
Co do innych wątków:
Płacicie na służbę zdrowia, może zapoznacie się z systemem w USA. Przykładowo rocznie na słuzbe zdrowia statystyczny Polak wydaje 2500 zl – załóżmy, że ten sam Polak został poszkodowany w wypadku. Lezy na OIOMie.. koszt za dobę 20tyś zł…. Leży nieprzytomny 3 tyg… ile pieniędzy to kosztowało? w Polsce nikogo to nie interesuje. Amerykanin, dostanie rachunek…
Co do zachowana pracowników służby zdrowia i pacjentow: te opryskliwe teksty sa czesto reakcją na przemądrzałych pacjentow, wyedukowanych internetem i telewizją. Po co wzywa kaetke jak wie lepiej co mu jest i jak to leczyc?…
3 listopada 2013 dnia 04:53
Nie ma przeciw wskazań aby rozpocząć studia Ratownictwa a potem tą prace .Powodzenia ,,przestańcie już krytykować Ratowników ,jestem matką jednego z nich i kolejne święta poświęci Wam nie mnie .,,Jak Pawłowi ręce opadają na prace Pogotowia to niech wsiada w auto i do szpitala po co wzywać,.
3 listopada 2013 dnia 08:44
Paweł
2 listopada 2013 dnia 17:19
Do Paramedyk: trudno się z tobą nie zgodzić, ale do pijaczka woniącego gorzałą człowiek myślący wezwie prędzej patrol straży miejskiej a nie pogotowie.
Ale właśnie o to idzie, że się mylisz. W swojej 6 letniej pracy znaczna część wyjazdów jest pod tytułem „leży, brak rozpoznania” a finałem jest izba wytrzeźwień.
A wracając do sedna sprawy. NIe wiesz jak to jest widzieć cierpiącą osobę, starać się jej pomóc i jednocześnie odganiać przekrzykującą rodzinę, bo każdy ma lepszy pomysł jak pomóc. A tak naprawdę przeszkadzają nam w pracy.
Jeśli sądzisz, że ratownicy czy lekarze mają wszystko głęboko to się mylisz. Nawet z błachej sprawy rodziny pacjentów albo i oni sami potrafią zrobić aferę. A Ty człowieku potem jeździj i się tłumacz dlaczego krzyknąłeś nakazując wszystkim opuścić pomieszczenie… Albo dlaczego nie zabrałeś skręconej kostki do szpitala na badania. Nikt tego nie rozumie dlaczego jesteśmy sfrustrowani. Dlaczego szlag nas trafia kiedy po uzasadnionym wyjeździe „ratowinctwo i wybuchy” musimy załatwić pilny, monitowany wyjazd pt. złe samopoczucie. Temat rzeka.
Nie mierz wszystkich jedną miarą Pawle i nie porównuj Nas z sanitariuszami, bo to nie jest w porządku.
3 listopada 2013 dnia 12:06
„Art. 28.
1. Pogotowie ratunkowe udziela świadczeń zdrowotnych w razie wypadku, urazu, porodu, nagłego zachorowania lub nagłego pogorszenia stanu zdrowia, powodujących zagrożenie życia.
Jestem ratownikiem medycznym z 5 letnim doświadczeniem pracy w ZRM i KSOR. Jak widzę w rozmaitych zawodach wszystkie przypadki są uogólniane. Oczywiste jest przecież, że nie każdy jest odpowiednio wychowany czy równie nie potrafi się zachować na poziomie. Zapewne zachodzicie w głowę, po co to piszę, bo każdy to wiek, lecz jak widzę spór powstał przez jedną osobę, która rzuciła nie przyjemy obraz na nasz zawód ( jak sam twierdzę szlachetny zawód, bo nie każdy jest w stanie wytrzymać obelgi rzucane pod jego adres, bądź opluwanie czy szarpanie się z pijaną osobą, gdzie nie ma niczego by się bronić). Jak przypuszczam autor pierwszego komentarza, przez którego powstało owe zamieszanie nie potrafił napisać nam, kiedy był pouczany przez personel medyczny i w jaki sposób? Przypuszczam, iż zapewne było to konieczne by nie miało miejsca ponowie takie zajście bądź by zwrócić sie do odpowiedniej instytucji. Po za tym potwierdza sie w takich wpisach, że najłatwiej skrytykować najniżej położone ogniwo niż zwrócić się do odpowiednich osób, czemu ludzie nie powiedzą tego samego lekarzom POZ tylko jak przyjdą to słychać tylko w gabinecie ” dziękuje, przepraszam, że przeszkadzam, nie ma problemu, oczywiście, ma pan racje” itp. a jak tylko wyjdą od lekarza to wszystko się odbija na ratownikach medycznych bądź pielęgniarkach. Ludzie narzekają na Polski system a nawet nie wiedzą, że ilość karetek w Polsce w porównaniu do państw ościennych jest zaskakująco większa, ale lepiej narzekać niż najpierw zrozumieć. Pamiętajmy żeby zmienić świat trzeba zacząć od siebie a nie od innych.
Na koniec chciałbym jeszcze dodać że nasza praca to nie służba (bo na służbie jest Policjant, strażak czy żołnierz) od dłuższego czasu to się nazywa Ochrona Zdrowia.
„Reforma służby zdrowia w 1999 roku przeformułowała jej organizację i funkcjonalność. Określenie „lecznictwo zamknięte” nie funkcjonuje już w polskim systemie ochrony zdrowia. Nie istnieje także od tego czasu sformułowanie „Służba Zdrowia”, które niejednokrotnie zostaje błędnie użyte w wielu opracowaniach. Poprawne, obowiązujące dziś sformułowanie to „Ochrona Zdrowia” oraz „System Ochrony Zdrowia”.
3 listopada 2013 dnia 13:13
Pewnie i mnie zakraczecie,w koncu tu zagladaja tylko ratownicy…. Nieuzasadnione wezwania hmmm … Kilka przykladow z zycia mojego miasta. 11-letnie dziecko z bolami brzucha .Wizyta u pediatry leki rozkurczowe nie pomagaja,skierowanie do chirurga(chirurg owszem przyjmnie ale za 2 miesiace) mija 2 tyg.chlopiec zwija sie z bolu Wzywac czy nie wzywac karetke? Osoba chora na nadcisnienie, bole w okolicy klatki piersiowej ,wizyta u lekarza rodzinnego skierowanie do kardiologa na badania usg serca itd (przyjmnie ale za pol roku) w miedzy czasie bol sie nasila wzywac czy nie wzywac karetke? Nieuzasadnione wezwania nie wynikaja tylko i wylacznie z niewiedzy winy osob wzywajacych pogotowie ratunkowe, PROBLEMEM JEST NASZA CHORA SLUZBA ZDROWIA !!!
5 listopada 2013 dnia 13:04
Szukając pomocy zachowano właściwą kolejność (lekarz rodzinny, specjalista) a postępowanie było jak najbardziej prawidłowe.
Nie można jednak obwiniać zespołów ratownictwa medycznego o niedociągnięcia całego systemy opieki zdrowotnej.
Odnosząc się do przypadku dziecka – jak w takiej sytuacji ma pomóc zespół ratownictwa medycznego, jeśli ma tylko jeden lek przeciwbólowy, który może podać dziecku (jest to lek narkotyczny)? Jedyną pomocą może być transport do szpitala. Czyli karetka pogotowia staje się taksówką…
A jak myślisz, co jest lepsze dla psychiki dziecka: transport karetką, z obcymi ludźmi, czy autem rodziców? W zdecydowanej większości przypadków pacjent jest w stanie sam, lub przy pomocy rodziny udać się do najbliższego SORu. Niekiedy nawet środkami transportu publicznego. No, ale przecież pogotowie jest za darmo, nie trzeba iść na przystanek, nie trzeba długo czekać, marnować paliwa itd.
Drugi przypadek, czyli ból w klatce piersiowej – znasz sytuację, gdy dyspozytor odmówił wysłania karetki do bólów w klatce piersiowej? Bo ja nie. Ale może 10 lat w ratownictwie medycznym to za mało 😉
3 listopada 2013 dnia 13:34
Fragment o Romach (tfu, Cyganach) pokazuje poziom intelektualny autora. Widziałem wielu pracujących Romów i wielu niepracujących Polaków żyjących z renty, traktujących swoją ojczyznę jak krowę dojną. Trzeba czasem umieć popatrzeć trochę szerzej – jak chcemy zawsze znajdziemy przykłady na poparcie najbardziej absurdalnych tez. Ale świat nie jest czaro-biały. Na tej samej zasadzie w Niemczech mamy opinię złodziei samochodów, że nie wspomnę o tym co o nas mówią na Wyspach Brytyjskich. Ja nie brałem nigdy renty, i nie ukradłem samochodu. Znaczy nie jestem Polakiem?
3 listopada 2013 dnia 16:03
Gdzieś kiedyś z jakichś zajęć, pewnie ze zdrowia publicznego, utkwiło mi stwierdzenie o roli pacjenta – chorego jako roli społecznej. Skoro przyjmujemy rolę osoby chorej i oczekujemy pomocy od społeczeństwa ( pomoc lekarza, pielęgniarki, zespołu ratownictwa, zniżek na leki, wynagrodzenia za czas bycia chorym, tego że ktoś zastąpi nas na stanowisku pracy, nieodpłatnej diagnostyki, zabiegu operacyjnego, wykwalifikowanej pomocy, świadczeń rehabilitacyjnych a nade wszystko współczucia i natychmiastowej ulgi w cierpieniu) , powinniśmy również znać obowiązki i konsekwencje społecznej roli chorego. Każdy wie, kiedy powinien powiadomić pracodawcę o chorobie, bo inaczej straci pracę. Ale nie każdy wie gdzie ma lekarza rodzinnego, kiedy on przyjmuje, gdzie jest opieka całodobowa, która apteka jest czynna w dni wolne. Bo za to nie grożą żadne konsekwencje. Zawsze można wezwać pogotowie, które jest apteką, lekarzem POZ, opieką całodobową i darmową taksówką w jednym. A połączenie z numerem alarmowym można wykonać z każdego telefonu. Każdy zna tylko swoje prawa i obowiązki innych, swoich obowiązków jako chorego nie zna nikt ( obowiązku diagnostyki, przestrzegania zaleceń, kontynuacji leczenia do czasu wyzdrowienia). W komentarzach do wpisu na blogu pojawiło się wielokrotnie stwierdzenie, że „sanitariusze” z pogotowia odpowiadają za ludzkie życie. Śmiem twierdzić że jest wiele zawodów, w których ponosi się odpowiedzialność za drugiego człowieka. Idąc do mechanika ufam, że dobrze naprawił hamulce w moim aucie, serwisant piecyka gazowego dobrze go sprawdził, architekt nie pomylił się przy obliczeniach w projekcie domu, a ekipa budowlana wykonała go solidnie. Bo inaczej moje życie wisi na włosku. Dlatego niech każdy przemyśli, czy rzetelnie wykonuje swoją pracę i nie odwala fuszerki, którą ktoś inny przypłaci życiem. Mimo wielu rozczarowań i frustracji lubię swoją pracę w pogotowiu. Pozdrawiam 🙂
4 listopada 2013 dnia 00:01
Podsumowując nasze wywody, cieszę się że dzięki temu wpisowi wynikła taka dyskusja. Rozmowy są potrzebne. Musimy rozmawiać żeby rozwiązywać problemy, czasami padają gorzkie słowa, czasami obraźliwe ale dzięki temu każdy z nas wie co myśli druga osoba i w jaki sposób szukać kompromisów między ludzkich. 🙂
Pozdrawiam wszystkich uczestników rozmowy.
4 listopada 2013 dnia 13:11
Znam przypadek, gdy to pewna rodzina wezwała na pomoc ZRM gdyż stwierdzili, że dziadziu jest zbyt ciężki i nie poradzą sobie z wymianą zabrudzonego pampersa… Oczywiście dyspozytorowi CPR „sprzedano” informację jakoby starszy pan doznał urazu głowy w trakcie leżenia na łóżku. Prawdziwy powód zgłoszenia ujawniono dopiero po przyjeździe pogotowia na miejsce wezwania.
4 listopada 2013 dnia 18:03
Sanitariusze w karetkach nie jezdza od 1995 roku ;P
Poza tym w tym artykule jest mowa o nieuzasadnionych wezwaniach. Do sraczki sie nie wzywa pogotowia a ni do rocznych boli glowy, tylko sie rusza dupe do lekarza rodzinnego. Jak sama nazwa wskazuje POGOTOWIE RATUNKOWE wzywa sie jedynie w uzasadnionych przypadkach czyli zagrozenia zycia lub zdrowia w momencie, gdy nagle cos sie stanie jak np utrata przytomności, zawal, ostry napad astmy, wstrzas anafilaktyczny i takie tam. A Ty Pawle za dużo z mocherami słuchasz radia MARYJA ;P
4 listopada 2013 dnia 21:24
Mam nadzieję człowieku, ze nie będziesz musiał potrzebować pomocy POGOTOWIA. Po 1: w pogotowiu nie ma juz dawno sanitariuszy, po 2: to nie ratownicy ani zespół wyjazdowy podejmuje decyzje do kogo i w jakim tempie jechac (dyspozytor rzecz święta) wiec nie wrzucaj łachu wszystkich do jednego worka. Nie pracowałeś i nie pracujesz w pogotwiu i czytając twoja marną wypowiedź – nigdy nie będziesz pracował w takiej instytucji…., ze ja też płacę składki i nawet jako RM mam powody do narzekań ale na oddziały SOR. W karetce flaki wypruwasz użerając się z pijakami i osobami Twojego pokroju!!! Przemyśl sobie następnym razem zanim napiszesz takie durnoty! Pozdrawiam!
Ty pewnie masz ukończony kurs operatora wózków widłowych więc gówno się znasz na ratowaniu życia!!!
A możesz być pewny
Pozwoliłem sobie edytować ten komentarz usuwając jeden epitet.
JR
5 listopada 2013 dnia 00:10
oj Paulina nie ladnie nie ladnie…..Kiedys i Ty bedziesz mocherem….. We wczesniejszym wpisie zadalam pytanie wzywac czy nie wzywac pogotowie ?? JA DUPE RUSZYLAM !! Problem w tym ze do specjalisty czeka sie miesiacami!!! Co prawda pogotowia nie wezwalam tylko pojechalam sama na nie, ale nie obeszlo sie bez nieprzyjemnych slow bo pan doktor tak samo jak Paulinka kazal isc do rodzinnego.Wyklucilam sie i wkoncu przyjal mnie , zbadal syna. Po badaniu stwierdzil ze dziecko musi byc operowane bo pekl wyrostek,,Jakby tego bylo malo madra pani pielegniarka zamiast sprawdzic wypis to bez sprawdzania bez rozmowy zdjela mu zaszybka szwy… Niby tylko wyrostek a leczenie trwalo ponad 3 miesiace .Tak wygladaja realia naszej sluzby zdrowia…
5 listopada 2013 dnia 13:07
Przykra to historia, ale niestety zapewne jedna z wielu.
Właśnie przez kulejącą podstawową opiekę zdrowotną karetki pogotowia ratunkowego stały się krzyżówką taksówki z przychodnią na kółkach.
Pytanie do wszystkich: kto z Was zna numer do swojego lekarza rodzinnego i godziny jego pracy? A kto zna numer na pogotowie ratunkowe? 😉
6 listopada 2013 dnia 11:20
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kazdy kij ma dwa konce….Czy ratownicy widza problem tylko ze swojego punktu widzenia???? Opisane przyklady sa tylko i wylacznie z mojego zycia …. Godz.13 puka samotna 70 letnia sasiadka prosi aby wezwac pogotowie bo zle sie czuje,boli ja w okolicy klatki piersiowej,widac ze z kobieta jest zle blada ledwie stoi na nogach itd… Dzwonie na pogotowie tlumacze dyspozytorce co i jak ( odpowiedz prosze do rodzinnego) Przychodnia bliska wiec biegne do rodzinnego( rodzinny przyjade ale za 2-3 godziny)biegne do domu za chwile musze wyjsc do pracy( sasiadka juz prawie nie mowi jeczy,traci przytomnosc) w nerwach znowu dzwonie na pogotowie.Dochodzi do ostrej dyskusji z dyspozytorka,pani dyspozytor nadal nie chce wyslac karetki. Zla mowie jej ze skoro ona niechce pomoc to zadzwonie na policje moze oni cos na to poradza ….Efekt zastraszona dyspozytorka wysyla karetke ,ratownicy reanimuja kobiete jej stan jest na tyle zly ze musza ja zabrac do szpitala wojewodzkiego… nastepny przypadek godz.3 w nocy dzwoni siostra przyjedz mama zel sie czuje zawieziemy ja na pogotowie Tam schodzi zaspany oburzony pan doktor (mama choruje na nadcisnienie)niewyspany pan doktor odeslal nas z kwitkiem( do rodzinnego). Mama coraz gorzej sie czuje ledwo doprowadzamy ja do lekarza rodzinnego. Rodzinny natychmiast wzywa pogotowie stwierdzil u mamy wylew udar ( niewiem jak fachowo to sie nazywa)Efekt mama przez kilka miesiecy ma niedowlad nogi wykrzywiona twarz …..
6 listopada 2013 dnia 11:25
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kazdy kij ma dwa konce….Czy ratownicy widza problem tylko ze swojego punktu widzenia???? – to do mnie? Bo nie bardzo rozumiem o co chodzi… Nie jestem dyspozytorem, a nawet gdybym nim był, to nie mogę odpowiadać za wszystkich dyspozytorów, za ratowników medycznych, pielęgniarki, czy lekarzy też nie mogę odpowiadać. Dla mnie ból w klatce piersiowej może być stanem zagrożenia życia.
6 listopada 2013 dnia 12:25
Srodowisko medyczne jest bardzo zamknietym seodowiskiem (czytaj kruk krukowi oka nie wykole )…. Moze naprawde widzicie problem tylko z wlasnego punktu widzenia , moze wam jest latwiej sami lub po znajomosci udzielicie pomocy swoim krewnym ,rodzinie … W swoim artykule wrzuciles wszystkich do jednego worka Nie kazdy pijany jest menelem ( zdarzaja sie pijani dyspozytorzy ,lekarki ,pielegniarki jak i ratownicy)… Nie kazda otyla kobieta jest przezto ze ciagle objada sie ( sa tez otyli przez choroby leki).. Przyslowiowy Kowalski nie zna sie na medycynie napewno nie raz pomylil sie oceniajac zdarzenie ,wzywajac karetke( kazdy z nas popelnia bledy, no chyba tylko saper myli sie raz :)) JEZELI NIE WIADOMO O CO CHODZI ,TO CHODZI O KASE—zycie stalo sie nic nie warte kazdy i wszedzie liczy sie tylko kasa kasa ( nie kazdego stac na prywatna wizyte na taxi a nawet na leki). Wiesz syty nie zrozumie glodnego……….. Fragment Rzecznika praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska. „Dla oceny zdarzenia uzasadniającego wezwanie nie ma znaczenia miejsce, gdzie ono nastąpiło, lecz jedynie przesłanki kwalifikujące incydent do zagrażających zdrowiu lub życiu osoby. (…) Istota funkcjonowania systemu ratownictwa medycznego nie pozwala na różnicowanie osób, które wymagają interwencji medycznej w stanach zagrażających zdrowiu bądź życiu, zależnie od statusu materialnego oraz od posiadania ubezpieczenia zdrowotnego” – pisze rzecznik.
Cały tekst: http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,14461217,Nie_wyslal_karetki_do_bezdomnego__a_ten_zmarl__Teraz.html#ixzz2jrb32yEP
6 listopada 2013 dnia 12:42
Skoro środowisko medyczne tak bardzo zamknięte, to jak to się dzieje, że dopuszczam tutaj krytyczne komentarze? 😉
Podane w pierwszym akapicie wpisu przykłady to zdarzenia prawdziwe, a nie zmyślone.
Poza tym polecam lekturę raportu Najwyższej Izby Kontroli o ilości nieuzasadnionych wezwań. Okazuje się, że sytuacje, gdy dyspozytor odmawia wysłania zespołu to niewielki promil wszystkich wezwań. Polecam też lekturę moje cyklu „Dzień z życia medyka”: http://jakubrychlik.pl/category/dzien-z-zycia. Opisuję tam prawdziwe wezwania, bez koloryzowania i udawanego bohaterstwa. Zastanów się, ile z opisanych przeze mnie wezwań było uzasadnionych… Jest ich naprawdę niewiele, a jednak „obsługujemy” także te nieuzasadnione.
O tym, że nie każdy pijany jest „menelem” doskonale wiem i podkreślam to na każdym kroku. Co zawinił człowiek, który u cioci na imieninach wypił kilka lampek wina, czy kilka kieliszków wódki, a wracając został napadnięty i pobity? Nic nie zawinił i nikt nie odmawia mu pomocy.
A co powiesz o mężczyźnie, do którego przez pewien okres jeździliśmy kilka razy dziennie?
Facet wypijał ćwiartkę denaturatu, kładł się gdzie popadnie, zatroskani przechodnie wzywali pogotowie (przecież to człowiek, trze ratować!), pogotowie zawoziło na SOR. Po częściowym wytrzeźwieniu „pacjent” uciekał z SORu do najbliższego sklepu, wypijał ćwiartkę denaturatu i znów padał, a zatroskani świadkowie wzywali pogotowie, które znów wiozło „pacjenta” na SOR. Zdarzało się, że wspomniany jegomość trzy razy dziennie trafiał do szpitala…
Kolejny temat, który wywołałaś w wcześniejszych komentarzach, to kolejki do szpitali, specjalistów, na badania… Polecam lekturę tego wpisu: http://jakubrychlik.pl/glowna/celebryta.html Pacjenci narzekają na kolejki (spowodowane między innymi przez takich „celebrytów”), a co by się stało, gdybyśmy takiego pacjenta nie zabrali? Kolejny artykuł podobny do tego, który przytoczyłaś?
6 listopada 2013 dnia 13:09
Elementarz (łac. elementarius – początkowy) – książka wprowadzająca w najbardziej podstawowe zagadnienia jakiejś dziedziny, zbiór elementarnej wiedzy w danym zagadnieniu, np.: elementarz języka polskiego, elementarz pierwszoklasisty (pot. abecadło).
To z wikipedii…
Znaczenie znałem, ale pan Paweł widocznie nie znał, dlatego wkleiłem.
Dyskutując na jakiś temat trzeba być przygotowanym, a pan nie jest. Świadczą o tym pańskie słowa:
„To nie są przypadki wyssane z palca. Sam byłem kiedyś instruowany przez panią dyspozytorkę z Ostrowa Wielkopolskiego, żebym sprawdził czy pan, który dostał ataku epilepsji na środku ulicy życzy sobie żeby wzywa karetkę „bo może on po prostu chciał się położyć i odpocząć”(sic!). Oczywiście, że takie przypadki nadają się doż TVN czy Gazety Wyborczej, bo pokazują całkowite zbydlęcenie i znieczulenie ludzi pracujących w pogotowiu, którzy zapomnieli że są tam po to, żeby nieść pomoc a nie dlatego, że się „załapali” bo bezrobocie wysokie.”
Wzorowa dyspozytorka! Pan nie ma prawa mieć o tym pojęcia!
Takich odpoczywających, zdziwionych, że karetka przyjechała, bo ktoś dzwonił z okna- mieliśmy i mamy.
Poza tym określanie działań dyspozytora medycznego mianem „zbydlęcenie” utwierdza mnie w przekonaniu, że musi pan sięgnąć po ten elementarz, powiem jaśniej: elementarz ratownictwa, żeby nie było wątpliwości.
6 listopada 2013 dnia 13:17
Niestety muszę Ci przyznać racje. Rozwija nam się społeczeństwo osób, którzy nic nie potrafią zrobić sami, albo po prostu nie chcą. Każdy tylko mówi „ja ja ja”, nie podejrzewając nawet, że nie wszystko wokół niego się kręci.
7 listopada 2013 dnia 08:40
Pani Paulinka Mocherem nie zostanie, bo nie jest religijna. Radia Maryja nie znosi, ale nie miala zamiaru ublizac mocherom,tylko uświadomić panu Pawlowi, ze jego wiedza,mentalność i nastawienie jest podobne niesamowicie do „mocherowego”. Poza tym nadal przypomina,ze artykul mówi o NIEUZASADNIONYCH wezwaniach Pogotowia Ratunkowego. A co do sytuacji, pani Paulinka wielokrotnie bywala w takich jak pani dziecko i tez np, gdy miala sepse i poważne zapalenie stawu z wysiekiem oraz zakażenie rany powstalego z niedbalstwa operatora, po operacji kolana, gdy ladowala bezpośrednio na SORZE ortopeda nie chcial wykonać punkcji i odeslal do domu ( musialam mu zasugerować,ze chociaż wypadalo by wypisac mi antybiotyk), z antybiotykiem zdecydowanie nie trafiony, bo przecież punkcji nie byli i posiewu na antybiogram. Po 2 dniach znacznie się pogorszylo i ta sama sytuacja, ląduje na SORZe i znów odsylka do domu i tak w kolo az pewnego dnia ze świadomością,ze to musi być sepsa, bo wszystkie objawy się zgadzają ( jestem ratownikiem medycznym i studentka pielęgniarstwa) ląduje znów na SORZE, ale tylko dlatego, ze powiedzialam dyspozytoce która nie chciala wyslac do mnie karetki, mimo, ze juz zaczely się śpiączki i arytmie a jeszcze bylam w stanie chociaż numer 999 wykrecic. Wiec powiedzialam pani dyspozytorce, ze jeśli stanie mi się co kolwiek, to będzie ona za to odpowiedzialna i po tym wlasnie wyslala jednak karetkę. Gdy karetka dotara zapadlam znów w spioczke taka krotkotrwala i przez godzinę próbowali przestraszeni mnie ogarnąć a gdy juz tragilam do szpitala, przestraszony lekarz po odczytaniu wyników krwi od razu polozyl mnie na oddzial, bo CRP byli 221. A później się okazali ze MRSA. Także pani Katarzyno, to tylko jedna z wielu moich takich sytuacji i tez bywam pacjentka mimo ze jestem ratownikiem medycznym. Trzeba zrozumiec , ze lekarze, pielęgniarki i ratownicy są tylko ludźmi i może się im pomylka zdarzyć, ale oczywiście nie glupota i bezmyslnosc, bo od tego OC nie ma. Ja nie bronie zespól medyczny, bo tez uważam, ze nie zawsze zachowanie jest należyte,ale za to ze do sraczki się karetki nie wzywa, to juz chyba logiczne a za wszelkie bledy organizacyjne na które zesp med nie ma wpkywu należy mieć pretensje do NFZ i do osób odpowiedzialnych za system. To ze kolejki do specjalistów sa wielomiesięczne to raczej pretensja do NFZ, bo punkty, bo limity, bo wielu specjalistow nie ma umowy z NFZ i takie tam.
7 listopada 2013 dnia 12:50
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kazdy kij ma dwa konce….Czy ratownicy widza problem tylko ze swojego punktu widzenia???? Tymi slowami chcialam raczej pokazac naswietlic jak wyglada problem ktory poruszyles w swoim wpisie ze strony przyslowiowego kowalskiego . Tak jak dla Ciebie ból w klatce piersiowej może być stanem zagrożenia życia, tak dla przyslowiowego kowalskiego sraczka (czytaj nieleczona biegunka z braku mozliwosci dostania sie do lekarza rodzinnego)moze byc zagrozeniem zycia….CHORY JEST SYSTEM OPIEKI ZDROWOTNEJ!!!!!! Pomijam wezwania do pijaczkow lumpow,czesto czytam ze kowalskiemu nie chce isc sie do przychodni – polecasz raport NIK ( fakt nie czytalam go)zastanawiam sie czy w raporcie tym uwzgledniono ilosc przypadkow spowodowanych przez zle leczenie rozpoznanie, przez brak mozliwosci prawidlowego leczenia.Ciekawe o ile mniej bylo by wezwan gdyby podstawowa opieka dzialala prawidlowo …..Mimo moich przykrych doswiadczen z pogotowiem ratunkowym zdaje sobie sprawe ze ratownicy nie maja latwo ,jeszcze bardziej podziwiam dyspozytora ktory musi podjac decyzje wyslac czy nie wyslac karetke..
10 listopada 2013 dnia 22:34
Po przeczytaniu tegoż wpisu nasuwa mi się tylko jedna myśl…. Polakom zagraża nie tyle wódka, ile woda sodowa… Nie mogę(i chyba nie chcę) zrozumieć mentalności naszego społeczeństwa względem np. pogotowia, policji, służby zdrowia czy innych służb mundurowych. Bo przecież skoro „dzieje mi się krzywda” -czyt. Krosta na czterech literach (nieleczona od paru lat, bo nigdy się nie miało czasu, by zadbać o swoje zdrowie) zaraz zamieni się w gangrenę lub co najmniej taki krwotok, że pół miasta zaleje… – to trzeba działać… jak ? Oczywiście szybko – najlepiej wzywając karetkę… Panowie ratownicy uważają, że nie jest to ciężki przypadek? Jak to? Już prawie umierający „trudny egzemplarz” (składki opłaca więc wymaga!) zionąc ducha swego i przy okazji w ostatniej litanii wzywając nie tylko wszystkich świętych… wylicza również wszystkie znane sobie osobistości z samym prezydentem na czele listy jak i to nie pomoże to przecież są media – tv, radio, gazety, Internet itd. Chamskie krytykanctwo, „trudne egzemplarze (czyt. pacjent)” – i tacy niestety się zdarzają. Miło trafić na blog, opisujący sytuację od tej drugiej strony … bo każdy kij ma dwa końce … Mam tylko małą nadzieję, że punkt widzenia nie będzie zależny tylko i wyłącznie od punktu siedzenia. Pozdrawiam.
16 stycznia 2014 dnia 18:28
Zawsze chodziło o kasę i w latach 30 ubiegłego wieku i w latach 50 osiemnastego wieku i 789 lat temu też więc o kasie nie ma co dyskutować Ratownik Medyczny to wykształcona osoba( studia wyższe; szkoła policealna niekiedy to i to oczywiście uczy się do końca życia jak każdy inny człowiek)bardzo młody zawód społeczeństwo nie wie co to za twór, jakieś 50-60% ludzi no chyba że ratownik na plaży.
Dlatego ten pan Paweł pisząc że ktoś „ZBYDLĘCIAŁ” straszne bo ujął wszystkich w temacie bardzo skomplikowanym dla niego samego bo nie potrafi powiedzieć kto to Ratownik Medyczny. dla ludzi nie w temacie to tak jak ja bym chciał wypowiedzieć się na temat pracy Kolejarzy z takiej starej firmy PKP lub rolników i mówił że pan prowadzący traktor(traktorzysta) to taki i owaki bo mu samo na polu rośnie nie znając specyfiki tej pracy nie wypowiadam się na temat operatora maszyn rolniczych prowadzącego ciągnik.
Pani Kasiu jak żąda pani odpowiedzi na swoje pytania powinna pani pamiętać że to są trudne odwiedzi z naszej strony. Trzeba by ocenić prace dyspozytora odsłuchać rozmowę sprawdzić karty wyjazdowe potem co zdarzyło się w szpitalu wypisy itd. bardzo trudne pytania co nie znaczy że ma pani racje w pewnym stopniu.
Niech pani poczyta wypowiedzi przecież my się z panię zgadzamy tak naprawdę bo Lekarz Rodzinny nie funkcjonuje prawidłowo i wzywa nas po to aby przetransportować wzdęty brzuch do szpitala bo morze zrobią coś z tym w szpitalu, i żale Ratowników opisywane przez Ratowników Medycznych to w trosce o obywateli ale tych w stanie zagrożenia ZDROWIA/ŻYCIA.
KRUK KRUKOWI OKO WYKOLE bo w naszym środowisku patrzymy bardzo rygorystycznie na koleżanki lub kolegów popełniających błędy mające wpływ na zdrowie/rzycie pac jęta w szczególności w Poznaniu bo tu pracuje a czarne owce są w każdym zawodzie. Ale każdemu z nas czasami puszczają nerwy bo członek rodziny pac jęta mnie bije w twarz bo ja nie chcę zabrać do szpitala starszego pana z chorobą nowotworową który od miesiąca jest nie przytomny a Morfinę mu się podaje bo mówił że go boli miesiąc temu jak był przytomny a rodzina nie zajmie się nim bo jest 23 grudzień i są bardzo zajęci (nie mają czasu zajmować się pacjentem ) .
Łatwo nie znając specyfiki pracy coś tam powiedzieć że pani dyspozytor z kawą pan sanitariusz zbydlęciały że pogotowie a może system PRM łatwo oceniać .
Zadziałajmy razem w jednym związku z jednym przedstawicielem poprawmy twór Lekarza Rodzinnego twór PRM oraz inne ale wszyscy razem a nie osobno.
10 kwietnia 2014 dnia 10:42
Za nieuzasadnione wezwanie karetki powinny być nakładane kary finansowe. Jeżeli lekarze pogotowia stwierdzą, że nie było żadnego zagrożenia dla życia, bądź to był zwykły żart… Może wtedy ludzie zastanowiliby się zcy sięgać od razu po telefon i wybierać połączenie alarmowe..
23 lipca 2014 dnia 21:12
W myśl piosenki „Jesteś lekiem na całe zło…”…
16 września 2015 dnia 10:16
A mnie sie wydaje, ze chyba wiem o co chodzi w tej dyskusji i jednej i drugiej stronie i juz spiesze wyjasniac. Pan pawel nie potrafi odroznic stanow zagrozenia zycia od innych jak np napadu padaczki od dreszczy, nie wie czy jak u lezacego na ulicy czlowieka toczy sie biala piana z ust to wszystko z nim w porzadku czy nie i nie szkodzi nie musi tego wiedziec, byc moze wypadaloby, ale kursy pierwszej pomocy sa kosztowne, powinny byc w szkolach lub organizowane na skale masowa za darmo z piebiedzy np unijnych czy z dobrowolbych skladek. Najczestsza reakcja podczas tego typu zdarzenia jest strach, wiazacy sie z atawizmem atak lub ucieczka, jezeli nie moze uciec, bo dyspozytor kaze sprawdzic stan poszkodowanego wtedy agresja mechanizmem przeniesienia znanym z psychologii przenosi sie wlasnie na personel pogotowia. Najlepszym sposobem reakcji personelu jest dac sie wygadac swiadkowi zdarzenia, pozwolic dac upust emocjom-nie mowie tu o aktach przemocy, dopiero potem zapytac sie co sie stalo. Takie przezycie moze pozniej zmienic sie w przezycie traumatyczne i pan pawel zapamieta z tego zdarzenia z czasem jedynie emocje jakie sie w zwiazku z tym zdarzeniem zrodzily a nie to co sie tam wydarzylo dokladnie. Musimy pamietac o tym zeby mowic jezykiem prostym i zrozumialym i jezeli jest czas to tlumaczyc co sie dzieje, objac opieka również swiadka zdarzenia, poniewaz w telewizji takie zdarzenia nie wygladaja tak koszmarnie jak w rzeczywistości. Co do dyspozytorow – naprawde przez tel i z relacji swiadkow nie da sie ocenic obiektywnie wiekszosci zgloszen, przydalaby sie jakas wapolpraca np z miejskim monitoringiem badz kamerami wbudowanymi w tel komorkowe.
16 września 2015 dnia 11:36
Ja mam pewien pomysl – ratownicy na rowerach np prywatni z podstawowym sprzetem diagnostycznym na swojej dzialalbosci, dofinansowanie na sprzet, przyjezdzaja oceniaja i decyduja jezeli nie wiadomo czy wzywac czy nie , gnieniegdzie juz tak jest, szkolenia obowiazkowe dla taksowkarzy kpp. Ratownicy moga robic takie szkolenia za punkty edukacyjne tak samo dla wszystkich innych z kpp. Przypominam ze ratownicy moga zdobywac punkty dzieki publikacjom, wiec publikujmy! Ale zrozumialym jezykiem dla wszystkich a nie tyljo dla swojego grona, nie tylko wylewajac zale- wylewajmy zale strajkujac i piszac postulaty, rozmawiajac z politykami. Rozmawiajac z pacjentami pytajmy ich o opinie a nie negujmy, zeby potem wiedziec jak usprawniac system lepiej i jak rozmawiac z politykami. Prowadzmy badania i statystyki. Kurcze robmy cos i przede wszystkim zjednoczmy sie!
16 września 2015 dnia 13:25
Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia – oczywiście, ze tak, w pelni sie z pania zgadzam i jest mi przykro z powodu pani doswiadczen. Ja rowniez nialam nieciekawe doswiadczenia z lekarzami i miewam do tej pory o tyle bardziej sa to dotkliwe doswiadczenia, ze teraz mam troszeczkę wiecej wiedzy na ten temat. My to wszystko znamy i o tym wszystkim wiemy. Ta dyskusja jest to po to zeby ta sytuacje zmienic. Mam wrazenie, ze temat dyskusji zostal stworzony przez ratownuka dla ratownikow po to zeby rozwazyc ten temat i poszukac rozwiazan a nie wyjasniac rozgoryczonym pacjentom sposoby funkcjonowania systemu. Proponuje zorganizowac konferencje, do ktorej wszyscy sie przygotuja wybrani zrobia serie wykladow a zakonczymy ja panelem dyskusyjnym, bo w ten sposob stoimy w miejscu i niepotrzebnie sie wyklucamy i zapominamy o tym, ze chodzi nam o jedno- dobro pacjenta i w tej kwestii nie ma my i wy, dlatego, ze my tez bywamy pacjentami chocby z powodu zwyrodnien kregoslupa od dzwigania pacjentow, ktorzy wezwali karetke dla rozrywki. To ci pacjenci sa prawdziwym problemem, dlatego, ze to oni powoduja znieczulice i przeciazenie oraz przemeczenie wsrod pracownikow sluzby zdrowia. Czasem nie jest to ich wina, bo zwyczajnie nie wiedza, jednak czesto wiedza o wszystkim o pomocy swiatecznej i nocnej, o tym, ze zajmujac kilka kolejek do specjalistow blokuja dostep naprawde potrzebujacym, ze dzwoniac na pogotowie i przyjezdzajac ciagle na sor, bo sa samotni blokuja innym dostep i marnuja ogromne pieniadze. To nie jest o pani. Prosze jednak sprobowac zrozumiec choc troche lekarza, ktory zeby zarobic na zycie prawie w ogole nie spi i nie spi, bo ma az tylu pacjentow, ktorzy nie potrzebuja zadnej opieki a codziennie zbiera od nich mase bluzgow, codziennie jest masa awantur i pobic. Zarabiaja wszyscy nie tyle wcale ile mysli spoleczenstwo. Od ratownika wiecej moze zarobic sprzataczka, od pielegniarki od sanitariusza, od lekarza tez. Podejrzewam, ze rowniez przez takich pacjentow nie ma pieniedzy na nasze pensje i nie ma na podstawowe badania w przychodniach zdrowia, gdzie pacjenci byliby zdiagnozowani szybciej. To tutaj jest prawdziwy problem, ktory trzeba rozwiazac. Jak moze ktokolwiek oceniac czyjas prace nie majac o niej zielobego pohecia? Moze podam przyklady zeby byla jasnosc o czym mowie; pol roku ciagnela sie sprawa w sadzie, bo pacjent mial siniaka po zastrzyku, malego siniaka i czasem tak sie dzieje poprostu jak ktos ma takie tendencje jeszcze po gestych zastrzykach i w polaczeniu z lekami ktore bierze ale wszyscy wiedza lepiej, ktos taki potem jest ciagany po sadach i zestresowany miliaed razy bardziej, mimo, ze i tak ma stresujacy zawod, bo nie dosc, ze odpowiedzialbosc i zmeczenie to w medycynie nie ma czarne i biale nie jest powiedziane, ze jedna jednostka chorobowa to jeden i ten sam objaw dla kazdego- nieprawda! Diagbostyka to strasznie popaprana rzecz i bardzo trudna. Widziala pani kiedy serial doktor house? Jak nie to polecam. Inny przyklad; ratownicy wylaczyli dzwiek w monitorze zeby nie piszczal bo widzieli co sie na nim dzieje, pacjentka zmarla bo juz i tak nic sie nie dalo zrobic, juz bylo za pozno, sprawa w sadzie rok czasu- bo sprzet byl niesprawny. Jak pani udowodni sedzi i adwokatom prokuraturze, ktorzy o medycynie zielonego pojecia nie maja tak samo jak i pani- jak sama pani przyznaje, nie bylo kamer swiadkowie rozloszczona rodzina ktora dostala za maly spadek i chce wiecej kasy jak pani udowodni ze wylaczyla pani dzwiek. Prokurator powie a skad ta wiedziec, ze byl w tym momencie sprawny a moze byl 3 min niesprawny a moze to inny teraz nie ten… sprawa sie ciagnie taka z rok conajmniej. Jak ma zestresowany czlowiek tym wszystkim leczyc? Psychika ludzka jest tak zawila, ze ludzie czesto najpierw dzialaja w afekcie w sytuacjach stresowych potem sami nie pamietaja co robili a potem psychika sama siebie chce wybielic i rovia to swiadomie lub nie. Skad to wiem? Bo w wielu miejscach sie juz nagrywa i obraz i dzwiek. Bo wiele byli przypadjow prob wmawiania ratownikom, ze kogos okradli a potem wszystko widac na nagraniach, tak samo 112 numer alarmowy, cale szczescie, ze jest nagrywany. Pracujac w tego typu zawodach spotyka sie pani z wszystkimi grupami spokecznymi, nie wyobraza sobie pabi jacy ludzie naprawde sa, jak np mieszkaja, na ulicy wystrojeni i wypachnieni a w domu doslownie i bez nutki przesady kupy smieci, gruzow, robactwa pelno, smrod jak cholera itd. Albo kto komu potrafi dacw pysk czy jakie jeszcze inbe rzeczy sie w tym spokeczenstwie dzieja to nie ma pani naprawde pojecia! My wiemy o naszym sspołeczeństwie bardzo wiele i prosze mi wierzyc hamstwo i roszczeniowosc zazwyczaj ida w parze. Jak cos komus dolega naprawdw to wlasbie siedzi cicho albo nie chce zawracac glowy czy nie ma czasu i nie mowi potem nie idzie do kekarza potem ma termib ake przeszlo samo potem znowu wrocilo to sie sam leczy albo olewa i w koncu albo trafia na sor albo nie. A tacy wlasnie ktorym nic nie jest potrafia byc nawet bez przesady codziennie!!! O to tu chodzi.
16 września 2015 dnia 13:53
Człowieku poznaj rynek KPP to drogi kurs i za darmo oraz za punkty edukacyjne żaden szanujacy się RAToWNIK Medyczny nie kiwnie palcem a ja pisze o tych doswiadczonych co wiedzą jak prowadzić takie kursy bo KPP jest trudnym kurdem to nie BLS więc nie wypisuj takich bzdur ratownicy na rowerach nie nalerzą do Systemu PRM obudz się troche wiecej pieniedzy dla Pogotowi na sprzęt i karetki oraz zespoły a nie panie w kadrach i dyrektora oraz marszałka i innych