Dr Gregory House to oczywiście postać fikcyjna, świetnie zagrana przez brytyjskiego aktora Hugh Laurie. Zapewne większość z nas miała styczność z tym serialem medycznym.

Filmowy House jest dość kontrowersyjnym lekarzem, który w każdym odcinku stara się wraz ze swoim zespołem (z biegiem czasu zmieniającym się) rozwikłać co też dolega kolejnym pacjentom. Często powtarzanym przez cynicznego House’a stwierdzeniem jest „pacjenci kłamią”, lub „wszyscy kłamią”. To bardzo szokujące stwierdzenie, lecz niestety czasem ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Najdelikatniej mówiąc – aby nie zarzucać nikomu kłamstwa – część naszych pacjentów nie zawsze chce powiedzieć co się stało, w jakich okolicznościach i co im dolega.

Powody takiego postępowania są różne. Część pacjentów boi się szpitala („w szpitalu ludzie umierają”), a inni są tam wręcz wypychani przez rodzinę, opiekunów (koleżanki i koledzy medycy pewnie zauważyli „zwiększony ruch” w okolicach świąt). Niekiedy jest to związane z chorobą psychiczną, innym razem pacjenci „mijają się z prawdą” z uwagi na możliwe konsekwencje prawne…

Kilka sytuacji, które zapadły mi w pamięć:

  • Młody mężczyzna, poobijany, zakrwawiony, dwie rany kłute prawego uda – na pytanie „co się stało” odpowiada, że upadł na butelkę. Pytam dalej: „dwa razy upadłeś na tą samą butelkę?”. „Tak”. To coś, jak w tym kawale o teściowej, która szesnaście razy upadła na ten sam nóż 😉
  • Młody mężczyzna, dwie rany: okolica łuku brwiowego i oczodołu. „Upadł na kufel. Dwa razy na ten sam”.
  • „Co pan pił?” – „dwa piwa” – odpowiada pacjent ledwo stojący na nogach. Dlaczego zawsze tylko dwa? Nie wiem, ale jak się okazuje „dwa piwa” nie znają granic. Kolega medyk z Irlandii mówił, że u nich też każdy pił tylko „dwa piwa”. Fajnie jest być tak ekonomicznym.
  • Młoda, pobudzona kobieta. Przebadana przez nas „od góry do dołu”. Żadnych nieprawidłowości. Gdzieś po 10 minutach mówi „to się wam do czegoś przyznam, dostałam preparat na odchudzanie od brata z Niemiec”. W składzie preparatu kofeina. Do tego przyjęła dawkę dla stukilogramowego konia i nie doczytała, że preparat ten stosuje się przed wysiłkiem, a nie przed snem. Ot, taki drobny szczegół.
  • Kobieta ok. 75 lat. Posiniaczona, poobijana… Twierdziła, że często się przewraca… Tyle, że ja już sporo śladów po uderzeniach widziałem. Cóż, matka zawsze będzie chroniła syna, choćby nie wiadomo, jakim był bandytą. Przykre, ale prawdziwe.

 

To tylko kilka „ciekawostek”, niewielki fragment sytuacji, jakie nas spotykają. Podkreślam – nie chcę przez to powiedzieć, że „wszyscy pacjenci kłamią”. Ale część, jak już pisałem wyżej – co najmniej mija się z prawdą, przez co znacznie utrudnia nam pracę i podjęcie właściwych decyzji terapeutycznych, co może się przełożyć na życie i zdrowie naszych pacjentów.