039Ostatni opisany przeze mnie dyżur w pogotowiu ratunkowym był spokojny i monotematyczny: trzy wyjazdy – trzech pacjentów – trzy razy napad drgawek. Dziś dla odmiany będzie zdecydowanie bardziej intensywnie i bardziej kolorowo.

Zanim przejdę do rzeczy, przypomnę tylko, że opisywane przeze mnie zdarzenia są autentyczne, ale z oczywistych powodów nie podaję dokładnych informacji. Godziny zdarzenia podawane są orientacyjnie, a wiek poszkodowanych w przybliżeniu, co jednak nie ma wpływu na opisywane zdarzenie.

19.30 – „zderzenie trzech samochodów“ – na miejscu okazało się, że to było zderzenie pięciu samochodów, a poszkodowanych jest dwóch, więc wezwaliśmy kolejną karetkę. Po kilku minutach zgłosiło się dwóch kolejnych pacjentów, którzy źle się poczuli. To niestety dość częsta sytuacja, gdy uczestnikom zdarzenia „przypomina się“, że może jednak warto się przebadać „tak na wszelki wypadek“. Spośród czterech uczestników zdarzenia (bo trudno nazwać wszystkich poszkodowanymi) troje trafiło na szpitala. Na szczęście obyło bez poważnych obrażeń. –> SOR

20.45 – „spadł z drabiny, rana głowy“ – wezwanie brzmi dość dramatycznie, szczególnie, że dyspozytor przekazał nam, że pacjent spadł z wysokości około 2 – 3 metrów. Jadąc na miejsce zastanawialiśmy się z kolegą: czereśnia, czy dach? Czyli spadł zrywając czereśnie, czy schodząc/wchodząc na dach? Na miejscu wezwania zastaliśmy zadowolonego starszego pana, który miał niewielką ranę głowy, a spadł nie z 2 – 3 metrów, tylko z 2 – 3 szczebli drabiny… Poza niewielką raną głowy i łokcia nasz pacjent nie zgłasza żadnych dolegliwości i nie chce jechać do szpitala. Opatrunek i powrót na stację.

21.30 – „rana ręki“ – na to zdarzenie najechaliśmy wracając z poprzedniego wyjazdu. Na ulicy zaalarmował nas mężczyzna, który nie zdążył jeszcze zadzwonić na pogotowie ratunkowe, a widząc przejeżdżającą karetkę postanowił ją zatrzymać. Okazało się, że jego kolega podczas jazdy na quadzie wjechał w krzaki i dość mocno rozciął sobie dłoń i przedramię. Poszkodowany mimo wszystko starał się być dobrym humorze. Spytany, czy na coś choruje odpowiedział „na żonę“. Dobry humor być może był spowodowany spożyciem pewnej ilości C2H5OH. –> SOR

23.30 – „przewrócił się i leży“ – na miejscu zdarzenia zastaliśmy niespełna czterdziestoletniego pacjenta oraz świadków zdarzenia, którzy nas wezwali. Nasz kolejny pacjent właśnie wracał pieszo ze szpitala (miał nawet jeszcze opaskę identyfikacyjną na przedramieniu), gdzie został wcześniej zawieziony przez pogotowie z powodu upojenia alkoholowego. Ten pacjent również był w dobrym humorze, spowodowanym przez C2H5OH. Nie zgłasza żadnych dolegliwości nie życzy sobie pomoc. Na szczęście do domu miał już blisko.

01.30 – „pobita, rana głowy“ – smutne zdarzenie, którego szczegółów nie będe tutaj opisywał. –> SOR

03.00 – „przewrócił się, rana twarzy“ – grupa znajomych wrócając z imprezy postanowiła sobie zrobić tzw. afterparty na murku ogrodzenia. Nie wiemy, kto nas wezwał, ale ów ktoś troszkę się pomylił, bo największym problemem naszego pacjenta nie była twarz, a złamanie w stawie skokowym. Ten poszkodowany również był pod wpływem alkoholu. –> SOR

04.30 – „przewrócił się, rana głowy“ – sympatyczny starszy pan, który z powodu problemów z prostatą często w nocy wstaje do toalety,  nie chcąc budzić rodziny stara się nie włączać światła. Rana głowy naprawdę niewielka, a pacjent nie chce jechać do szpitala. Mały opatrunek i wracamy na stację.

Bilans dyżuru: podczas dwunastogodzinnego dyżuru mieliśmy siedem wyjazdów, a ośmiu pacjentów. Trzech spośród nich znajdowało się pod wpływem alkoholu. Śmiem twierdzić, że te trzy zdarzenia były wręcz spowodowane przez nadmierną ilość alkoholu. Każdy  tych pacjentów, niezależnie od przyczyny zdarzenia był potraktowany tak samo. Żaden z nich, niezależnie od przyczyny zdarzenia nie poniesie żadnych konsekwencji finansowych. I niech nikt mi opowiada o kryzysie. Jesteśmy bardzo bogatym krajem, skoro sobie na to pozwalamy.