Kolejny dzień, kolejny dyżur, kolejne wyzwania. Dziś działamy we wzmocnionym składzie – mamy stażystów na pokładzie.

07.30 – „przychodnia, rana głowy” – 70-letnia pani przyszła na zastrzyk, po którym niestety zbyt szybko wstała. Jak wstała, tak padła, rozbijając sobie głowę. Rana do szycia, więc kierunek szpital. Przy okazji – tego typu omdlenia zdarzają się nawet u młodych, zdrowych osób. Dlatego zanim gwałtownie wstaniemy warto chwilę posiedzieć.

09.30 – „leży, rana głowy” – po przybyciu okazało się, że klęczy, a nie leży. A klęczy, bo „troszkę” za dużo wypił. Alkoholu oczywiście. „Rana głowy” okazała się niewielkim otarciem, które mogło być spowodowane nawet przez ciasną czapkę, którą nasz pacjent miał na głowie. Nie życzy sobie absolutnie żadnej pomocy, „przytomny, w pełnym, logicznym kontakcie, zorientowany w miejscu i czasie”, podał pełne dane, podpisał kartę i poszedł w swoją stronę. Nikt z nas nie będzie się z nim szarpał. Wolny kraj.

10.30 – „leży, trzęsie się” – lecimy na sygnale. Potencjalny poszkodowany nie leży, a stoi. Pogotowie ratunkowe wezwali świadkowie zaniepokojeni tym, że wcześniej upadł. Na „dzień dobry” pan, który wezwał pogotowie zaczyna na mnie krzyczeć. Gdy pytam, dlaczego to robi, odpowiedział, że „się zdenerwował”. No fajnie, tylko co ja zawiniłem? Poszkodowany nie życzy sobie pomocy, nie zgłasza żadnych dolegliwości, ale łaskawie pozwala się częściowo zbadać. Nie za bardzo mu się podoba, że chcę od niego dokumenty. Reszta – jak w poprzednim przypadku. Szerokiej drogi!

W tym momencie zaczynamy się z kolegą zastanawiać, czy cały dzisiejszy dyżur tak będzie wyglądał? I wykrakaliśmy…

12.30 – „leży, wyziębiony”, wzywa patrol policji. Prawdopodobnie bezdomny, przytomny, ale brak logicznego kontaktu. Dokumentów brak, czyli „NN – mężczyzna, ok. 45 lat”. Wyziębiony. Kierunek – szpital.

14.40 – „po operacji, rozejście rany” – schorowany, cierpiący (ale mimo to uśmiechnięty) starszy pan, który niedawno wyszedł ze szpitala i już do niego musi wrócić…

Po tej wizycie straciliśmy nasze wsparcie.

17:30 – „upadła, ból biodra” – sympatyczna starsza pani, która potknęła się o dywan i upadła. Na szczęście nic wielkiego jej się nie stało. Lek przeciwbólowy i zalecony kontakt z lekarzem rodzinnym.

Podsumowanie dyżuru: trzech pacjentów zawieźliśmy do szpitala, a trzech zostało na miejscu. 

 

http://vimeo.com/28241856

 

W kwestii przypomnienia:
Wszystkie opisane przeze mnie zdarzenia są autentyczne. Z oczywistych względów nie podaję personaliów pacjentów, ani dokładnej lokalizacji zdarzenia. Czasem zdarza mi się nadawać pacjentom imiona, które są fikcyjne. Godziny zdarzeń podawane są w przybliżeniu.