Dla wielu ludzi piątek jest dniem szczególnym. Większość z nas bardzo go lubi, w przeciwieństwie do znienawidzonego poniedziałku. Dla wielu pracujących piątek często oznacza ostatni w tygodniu dzień pracy, początek weekendu. Wielu ludzi od samego rana zyskuje nową energię, dodatkowego „kopa”, bo wystarczy przeżyć ten dzień i już mamy dwa dni wolnego…

deska_kamil

fot. Mariusz Jankowski

Oczywiście mam na myśli tych, którzy pracują od poniedziałku do piątku i weekendy zazwyczaj mają wolne. W ratownictwie weekend przypada czasem w poniedziałek, a czasem w środę. Czasem też  mamy weekend w weekend, ale część z nas wtedy również pracuje, na przykład w innym miejscu. Weekend przypada wtedy, gdy mamy wolne. Czyli zazwyczaj wtedy, gdy inni pracują, stąd też ciężko jest uzgodnić plany urlopowe.

W moim przypadku piątek ma jeszcze inne znacznie. Otóż w naszym pogotowiu piątek jest tak zwanym dniem technicznym.

Kiedyś była to sobota, ale jak wszyscy pogotowiarze wiedzą – w weekendy duża część naszych pacjentów przypomina sobie, że od tygodnia, albo dwóch jest chora i w trybie pilnym wymaga konsultacji zespołu ratownictwa medycznego, stąd zmiana na piątek. Dzień techniczny oznacza sprzątanie i uzupełnianie leków, sprzętu. Tylko niech ktoś sobie przypadkiem nie myśli, że karetka jest wtedy wyłączona, czy zdjęta z dyżuru. Pracujemy normalnie (czyli tyle, ile sobie zażyczą dzwoniący pod numer 999, lub 112), a przy okazji musimy „ogarnąć” karetkę.

A opisywany dyżur wyglądał mniej więcej tak:

08.30 – ból w klatce piersiowej, po 2 operacjach serca – na początek dobre wieści: operacje serca były, ale ponad 20 lat temu (w wieku dziecięcym). A to oznacza, że obecny stan pacjentki najprawdopodobniej nie jest związany z przebytymi operacjami. W toku badania okazuje się, że pacjentka ma wszystkie parametry w normie, a jej stan (nie będę szczegółowo opisywał typu dolegliwości) jest związany raczej z trybem życia, jaki zafundował jej mały człowieczek, który pojawił się w jej życiu dwa miesiące temu 🙂 Krótko: mały daje w kość i nie pozwala odpocząć. Pacjentka nie chciała jechać do szpitala, więc została w domu, ale z zaleceniem kontroli w POZ, lub u lekarza prowadzącego.

10.50 – zasłabła – sympatyczna starsza pani (ponad 80 lat), która potknęła się o bruk i upadła. Dobrze ludzie nie pozwolili jej wstać i wezwali zespół ratownictwa medycznego. Obrażeń brak, wszystkie parametry w normie, pacjentka nie zgłaszała żadnych dolegliwości i udała się do domu.

11.40 – stan po zasłabnięciu, siedzi na murku – i znów dobre wieści: siedzi! Siedzi, czyli nie leży. A to oznacza, że prawdopodobnie nie jest aż tak źle. Parametry w normie, a opisywane dolegliwości i wywiad od pacjenta wskazują, że pacjent ma raczej problemy z psychiką, niż z ciałem. Ten pacjent również udał się samodzielnie do domu, z zaleceniem kontaktu z POZ.

13.00 – padaczka – czterdziestoletni, stały klient. Ten z kategorii znanych nam z imienia, nazwiska i numeru PESEL (czyli wielokrotnie przez nas „notowany”). Według relacji świadków (o wątpliwej wiarygodności spowodowanej spożyciem dość znacznej ilości alkoholu pod różną postacią) – miał napad drgawek. Świadkowie wskazują nawet na stłuczenie policzka, które rzekomo miało powstać na skutek tego napadu drgawek. Podczas badania pacjent przyznaje, że spożywał alkohol, a konkretnie denaturat („te ch..e mnie nauczyli”). Policzek go boli, bo kilka dni temu dostał lanie. Panicznie boi się izby wytrzeźwień*, szpitala nie lubi, nic od nas nie chce i udaje się do domu.

15.00 – upadł, rana głowy – mężczyzna 55 lat (wyglądający na jakieś 70) podczas wychodzenia ze sklepu zaliczył klasyczną glebę. Można powiedzieć, że mu się spadochron nie otworzył, albo źle wyliczył wyjście z progu. Efektem złych wyliczeń byłą rana głowy, okolicy potylicznej. Skóra głowy jest dość dobrze unerwiona i unaczyniona, dlatego takie zdarzenia mogą wyglądać dramatycznie (dużo krwi), ale zazwyczaj nie są groźne dla zdrowia i życia.  Nasz pacjent oczywiście jest pod wpływem alkoholu. Nie życzy sobie pomocy i udaje się do domu, który znajduje się po drugiej stronie ulicy.

17.15 – słaba, wysokie ciśnienie, wymioty – a do tego 85 lat. W trakcie badania: ciśnienie w normie (sąsiadka mierzyła, więc może się pomyliła?), pacjentka neguje wymioty, a słaba jest, bo „już nie te lata”. Klasyczne Z03 (czyli według klasyfikacji ICD-10: ogólne badanie) i powrót na stację.

* w Kaliszu nie ma izby wytrzeźwień. Jej rolę częściowo przejęła Policyjna Izba Zatrzymań, ale pospolicie nadal nazywana jest „wytrzeźwiałką”.

Między wyjazdami udało nam się trochę „ogarnąć” karetkę, uzupełnić sprzęt i leki. I tak nam właśnie minął piątek, piąteczek piątunio…