Pierwsza pomoc

Drgawki – pierwsza pomoc

Drgawki to krótkotrwałe, częste skurcze mięśni występujące niezależnie od naszej woli. Najczęściej występują w przebiegu padaczki, ale mogą być też spowodowane przez inne czynniki, np. bardzo wysoka gorączka (szczególnie u małych dzieci), niedotlenienie, zatrucia, hipoglikemia (zbyt niski poziom cukru we krwi), urazy głowy, udar mózgu.

glowa

fot. Mariusz Jankowski

Niezależnie od przyczyny napadu drgawek, postępowanie w ramach pierwszej pomocy będzie zawsze takie samo. W pierwszej kolejności należy się upewnić, czy w miejscu zdarzenia jest bezpiecznie, czy nam i poszkodowanemu nic nie zagraża. Typowe zagrożenia to ruch uliczny, zwierzęta, a czasem agresywni ludzie. O ile to możliwe należy zabezpieczyć poszkodowanego przed upadkiem (jeśli zdążymy), a następnie zabezpieczyć go przed wtórnymi urazami, szczególne chroniąc jego głowę. Najlepiej ułożyć poszkodowanego na boku, aby zapewnić drożność dróg oddechowych i przytrzymać jego głowę. Jeśli ułożenie na boku nie jest możliwe można przytrzymać poszkodowanego leżącego na plecach. Nie chodzi o to, aby się siłować z poszkodowanym, ale by ochronić jego głowę przed wtórnymi urazami. Kości czaszki stanowią obudowę procesora (czyli mózgu). Jeśli uszkodzimy „obudowę” istnieje ryzyko uszkodzenia „procesora”…

Drgawki najczęściej ustają po około 30 – 60 sekundach, ale możliwe są też napady drgawkowe trwające znacznie dłużej. Po napadzie drgawek należy ocenić, czy poszkodowany jest przytomny i czy oddycha prawidłowo. Jeśli poszkodowany jest nieprzytomny, ale oddycha prawidłowo, należy ułożyć go w pozycji bezpiecznej (na boku, z drożnymi drogami oddechowymi), o ile to możliwe okryć go, a następnie wezwać pogotowie ratunkowe. W przypadku braku prawidłowego oddechu należy w pierwszej kolejności wezwać pogotowie ratunkowe, a następnie rozpocząć resuscytację krążeniowo – oddechową (o tym w następnych artykułach). Chociaż obecność drgawek wygląda groźnie, to samoistne drgawki raczej rzadko zagrażają życiu.

Nigdy, pod żadnym pozorem nie wolno poszkodowanemu nic wkładać do ust! Z kilku powodów – po pierwszej nie ma takie potrzeby, po drugie podczas napadu drgawek najczęściej występuje szczękościsk, a po trzecie w niczym to nie pomaga. Opowieści o „odgryzionym języku” można wsadzić między bajki. Poszkodowany może przygryźć sobie język, ale od tego się nie umiera. A od wyłamanych zębów, które dostaną się do dróg oddechowych można umrzeć…


Gdy dziecko się dławi…

O ratowaniu osoby dorosłej, która zadławiła się ciałem obcym (najczęściej jest to kęs pokarmowy) już pisałem. Postępowanie, które wtedy opisałem jest właściwe do dorosłych oraz dzieci powyżej pierwszego roku życia, z tą oczywiście różnicą, że czynności te należy wykonać z mniejszą siłą.

Dziś opiszę postępowanie w zadławieniu u niemowląt, czyli dzieci do pierwszego roku życia. Dla przypomnienia – o zadławieniu mówimy wtedy, gdy jakaś przeszkoda (o stałej konsystencji) blokuje drogi oddechowe. Zadławienia zdarzają się często u małych dzieci, które nie potrafią jeszcze dobrze gryźć, a poza tym dziecko to „chodzące laboratorium” – często poznaje świat poprzez wkładanie różnych przedmiotów do ust, aby w ten sposób poznać ich przydatność.

Tak samo, jak u dorosłych rozróżniamy dwa rodzaje niedrożności dróg oddechowych spowodowanych ciałem obcym: niedrożność częściową, czyli łagodną (dziecko może oddychać, płacze) i niedrożność całkowitą, czyli ciężką (dziecko nie oddycha, nie płacze).

W przypadku niedrożności częściowej należy dziecko zachęcać do kaszlu, który najczęściej (na skutek wzrostu ciśnienia w drogach oddechowych) spowoduje usunięcie ciała obcego. Gdy kaszel nie jest efektywny, albo dziecko nie płacze, nie kaszle i nie oddycha mamy do czynienia z całkowitą niedrożnością dróg oddechowych i niezbędne są bardziej zaawansowane czynności. Do większości przypadków zadławień dochodzi podczas zabawy, jedzenia, w obecności rodziców, lub opiekunów. Im szybsza i bardziej zdecydowana reakcja, tym większe szanse powodzenia.

Gdy dziecko się dławi i kaszel jest nieefektywny należy szybko wezwać pomoc z otoczenia, a następnie jeśli dziecko jest przytomne należy wykonać do 5 uderzeń  między łopatki. Aby to wykonać usiądź, lub uklęknij, ułóż dziecko na brzuchu, główką w dół (aby wykorzystać siłę grawitacji) na swoim przedramieniu. Podeprzyj jego główkę dłonią jednej ręki, a następnie wykonaj do 5 mocnych uderzeń w plecy nadgarstkiem drugiej ręki (patrz foto). Celem jest usunięcie ciała obcego, a nie wykonanie wszystkich 5 uderzeń. Jeśli więc dziecko odkrztusi ciało obce po pierwszy, czy drugim uderzeniu nie ma potrzeby wykonywać kolejnych.

Jeśli 5 uciśnięć okaże się nieskuteczne, należy wykonać do 5 uciśnięć klatki piersiowej.
W tym celu: w tej samej pozycji obróć dziecko na wznak, połóż je na własnym przedramieniu i obejmij jego potylicę. Pamiętaj, aby głowa nadal skierowana w dół, a następnie znajdź miejsce ucisku (środek klatki piersiowej) i wykonaj do 5 uciśnięć klatki piersiowej (patrz foto).

Analogicznie, jak poprzednio celem jest usunięcie ciała obcego, a nie wykonanie wszystkich pięciu uciśnięć. Jeśli uciśnięcia klatki piersiowej nie okazały się skuteczne należy naprzemiennie wykonywać uderzenia w plecy i uciśnięcia klatki piersiowej tak długo, jak niemowlę jest przytomne. Po każdej serii uderzeń, lub naciśnięć należy ocenić stan dziecka, sprawdzając, czy ciało obce zostało usunięte. Gdy dziecko straci przytomność i nie oddycha należy rozpocząć resuscytację krążeniowo – oddechową, ale o tym innym razem.

Na szczęście, jeśli zadziałamy odpowiednio szybko i zdecydowanie uderzenia w plecy okazują się skuteczne. Po każdym taki zdarzeniu konieczna jest kontrola lekarska. Najważniejsze to nie tracić głowy i najpierw zadziałać.


Niebezpieczne zimno…

Zima jeszcze się dobrze nie zaczęła, ale już pojawiają się pierwsze doniesienia o ofiarach zimna. Dzisiejszy wpis dotyczy udzielania pierwszej pomocy osobie, która uległa nadmiernemu wychłodzeniu.

Jakie mogą być skutki zimna?
Odmrożenia może być jedną z konsekwencji działania niskich temperatur. Jest to miejscowe uszkodzenia tkanek na skutek działania zimna. Czynniki, które sprzyjają powstawaniu odmrożeń to między innymi: niewłaściwa odzież, zbyt ciasne obuwie, długotrwałe narażenie na działanie niskich temperatur, wilgoć, alkohol, który daje pozorne ciepło, ale rozszerza naczynia krwionośne, przez co prowadzi do wychłodzenia całego organizmu. Miejsca szczególnie narażone to stopy, dłonie, nos, uszy, Skóra początkowo staje się zaczerwieniona, następnie sina, szaroniebieska, aż w końcu blada. We wstępnym okresie odmrożenia występuje uczucie marznięcia, swędzenia i ból. Rozróżniamy trzy (a według niektórych źródeł cztery) stopnie odmrożeń, ale granica między nimi jest płynna. Warto pamiętać, że  do odmrożeń może dojść nawet przy dodatnich temperaturach.

Co robić?
W każdym przypadku wychłodzenia (które poprzedza odmrożenie) jeśli to tylko możliwe należy przerwać narażenie na działanie niskich temperatur, czyli przenieść poszkodowanego w ciepłe, suche miejsce, zdjąć zimną i mokrą odzież, założyć suche ubranie, okryć poszkodowanego. Należy też pamiętać, aby zdjąć zbyt ciasne obuwie oraz wszelkie łańcuszki, pierścionki mogące wywierać ucisk na tkanki. Jeśli poszkodowany nie ma zaburzeń świadomości można podać dobrze osłodzone, ciepłe napoje (małymi ilościami). Nie należy rozcierać, ani nadmiernie poruszać poszkodowanym. Nie jest też zalecane gwałtowne ogrzewanie (np. umieszczenie w gorącej wodzie). W przypadku zaburzeń świadomości, dużych odmrożeń, wychłodzenia całego ciała należy wezwać pogotowie ratunkowe.

Przede wszystkim profilaktyka!
Najlepiej oczywiście nie dopuścić do nadmiernego wychłodzenia organizmu. Aby temu zapobiec należy się ubierać odpowiednio do panującej temperatury, najlepiej na tzw. cebulkę – lepiej założyć kilka cienkich warstw, niż jedną grubą. Unikajmy picia alkoholu i palenia papierosów. Części ciała szczególnie narażone na działanie niskich temperatur należy smarować kremem ochronnym. Warto pamiętać, że duża ilość ciepła „ucieka” przez naszą głowę, dlatego warto nosić czapkę.


Zanim przyjedzie karetka

A więc stało się. Wezwałeś pogotowie ratunkowe. Czekasz. Zanim do Ciebie dojedziemy minie trochę czasu. Ile? To zależy o wielu rzeczy: od natężenia ruchu, odległości w jakiej się znajdujemy, ilości przeszkód, które musimy pokonać (brama wjazdowa, drzwi do klatki, psy pilnujące posesji), czy chociażby od tego, czy masz umieszczony numer domu w widocznym miejscu…

Jeśli zachodzi taka konieczność, to do naszego przybycia powinieneś udzielać pierwszej pomocy poszkodowanym, a także, o ile to możliwe przygotować się (i pacjenta) na nasze przybycie.

Kilka rzeczy, które należy przygotować, zanim przyjedzie pogotowie:

  • dokumenty pacjenta – najlepiej dowód osobisty, ale może też być inny dokument ze zdjęciem (paszport, prawo jazdy, legitymacja studencka, legitymacja szkolna, legitymacja służbowa etc.)
  • dokumentacja medyczna – wypisy ze szpitala, karty porad, zalecenia, ostatnie badania etc.
  • leki, które przyjmuje pacjent.

 

Wydaje się, że to mało istotne rzeczy, a jednak bardzo ułatwiają nam pracę. A jeśli coś nam ułatwia pracę, to będzie to z pewnością z korzyścią dla pacjenta…  

Aktualizacja wpisu – usunięto podpunkt:
  • potwierdzenie ubezpieczenia – legitymacja ubezpieczeniowa, potwierdzenie wpłaty ZUS/KRUS, druk ZUS RMUA – dla nas nie jest to najważniejsze, ale jeśli zabierzemy pacjenta do szpitala, to tam z pewnością będą tych dokumentów wymagać

Komentarz – aktualnie nie jest potrzebny dokument potwierdzający ubezpieczenie.


O bezpieczeństwie raz jeszcze

fot. Mariusz Jankowski

Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku drogowego do jakiego doszło wczoraj (7.11.2011 – przyp. JR) ok 14.00 w Kaliszu na drodze krajowej nr 25. Na stojącego na poboczu seata najechał ford. W wyniku wypadku śmierć ponosiły dwie młode kobiety, które podróżowały seatem i w chwili uderzenia były poza pojazdem. Wczoraj ok 14.00 na drodze krajowej nr 25 na odcinku łączącym Kalisz ze Skalmierzycami doszło do wypadku drogowego. Jak ustalili policjanci osobowy seat najprawdopodobniej uległ awarii i stał na utwardzonym poboczu. Dwie kobiety, które podróżowały tym pojazdem wyszły z samochodu. W tym czasie jadąc w kierunku Ostrowa Wlkp. ford galaxy potrącił kobiety i uderzył w tył stojącego seata. W wyniku potrącenia 22 i 23-letnie mieszkanki Ostrowa Wlkp. poniosły śmierć na miejscu. Źródło: KMP w Kaliszu

 

Zdarzenie niestety tragiczne w skutkach – śmierć poniosły dwie młode osoby. Kobiety, studentki, przed którymi było całe życie… Nie jest moim celem „gdybanie”, obwinianie, ani bronienie nikogo. Tym niech zajmą się odpowiednie organy, ale natchniony tym tragicznym zdarzeniem chciałbym jedynie przypomnieć (pisałem o tym częściowo TUTAJ i TUTAJ) o bezpieczeństwie na drodze.

Wiadomo, że awarie, kolizje, wypadki się zdarzają i raczej nie mamy na to wpływu. Zastanówmy się więc, na co mamy wpływ? Co możemy zrobić, aby zapobiec dalszym, ewentualnym konsekwencjom zdarzenia drogowego?

A możemy wiele. Przede wszystkim możemy i powinniśmy zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Sposobów jest wiele:

  • w miarę możliwości ustawić pojazd jak najbliżej prawej krawędzi jezdni
  • włączyć światła pozycyjne
  • włączyć światła awaryjne
  • zanim wysiądziemy z auta zawsze należy koniecznie spojrzeć w lusterka i dokładnie się rozejrzeć
  • ustawić trójkąt ostrzegawczy – przepisy dokładnie regulują na jakich drogach i w jakiej odległości powinien być ustawiony trójkąt. Ale raczej nikt  z nas dokładnie tego nie zmierzy, bo jak? Ważne, żeby trójkąt stał kilkadziesiąt metrów za naszym pojazdem, aby jadący za nami miał czas na reakcję. Druga zasada – im szybsza droga, tym dalej
  • kamizelka odblaskowa – nawet w słoneczny dzień będziemy bardziej widoczni, do kupienia za 7 – 10 zł na stacjach benzynowych, w marketach, sklepach motoryzacyjnych
  • jeśli to „większa” awaria, z którą nie umiemy sobie poradzić sami, lepiej czekać na poboczu, możliwie jak najdalej od pojazdu
  • warto wozić w aucie jakieś źródło światła, np. latarkę

 

Zdarzają się niestety i takie sytuacje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć i im zapobiec. Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by nie wstawał…

 


Zadławienie – pierwsza pomoc

Zbliża się okres świąteczny, który sprzyja wspólnemu spożywaniu dużych ilości posiłków. Siedzimy wspólnie przy dużym, suto zakrytym stole, jemy, jemy, jemy, a wujek Kaziu opowiada dowcip. Wszyscy się śmieją, a szczególnie długo śmieje się ciocia Jadzia. Wszyscy już dawno przestali się śmiać, a ciocia Jadzia nadal ma szeroko otwarte usta, ale „śmieje” się tak jakoś bezgłośnie. Nieporadnie próbuje wstać i chwyta się gdzieś za szyję. Jej twarz zaczyna zmieniać kolory. Wydaje nam się, że „oczy wychodzą w orbit”. Ciocia Jadzia nie może nic powiedzieć i patrzy na nas wzrokiem pełnym przerażenia i błagania: „pomóżcie mi!”.

Co dolega cioci Jadzi? Najprawdopodobniej niedrożność dróg oddechowych spowodowana ciałem obcym, w tym przypadku pewnie jedzeniem.
Niedrożność dróg oddechowym spowodowana ciałem obcym jest stanem zagrożenia życia, który może doprowadzić do śmierci. Wiele epizodów zadławienia występuje podczas jedzenia i w obecności świadków, co daje szanse na podjęcie szybkiej interwencji.

Niedrożność dróg oddechowy spowodowaną ciałem obcym może podzielić na:

  • niedrożność częściową (łagodną) – poszkodowany może mówić, może oddychać, kaszleć
  • niedrożność całkowitą (ciężką) – poszkodowany nie mówi, nie oddycha 

Postępowanie uzależnione jest od rodzaju niedrożności. Aby określić rodzaj niedrożności trzeba zadać poszkodowanemu pytanie: „zadławiłeś się?” Jeśli poszkodowany może mówić, oddycha wystarczy zachęcać go do kaszlu (co i tak pewnie będzie robił, ponieważ ciało obce drażniąc drogi oddechowe prowokuje do kaszlu).

Natomiast jeśli poszkodowany jest przytomny, ale nie odpowiada, nie kaszle i nie oddycha, należy niezwłocznie podjąć próbę usunięcia ciała obcego

Zastosuj do 5 uderzeń w okolicę między łopatkową:

  • stań lekko z boku i za poszkodowanym
  • ułóż jedną dłoń na klatce piersiowej poszkodowanego i pochyl go do przodu
  • wykonaj do 5 uderzeń nadgarstkiem drugiej ręki w okolicę międzyłopatkową

Jeśli uderzenia okazały się nieskuteczne wykonaj 5 uciśnięć nadbrzusza:

  • stań za poszkodowanym i obejmij go ramionami na wysokości nadbrzusza
  • pochyl poszkodowanego do przodu
  • zaciśnij swoją pięść i umieść ją pomiędzy pępkiem i wyrostkiem mieczykowatym
  • drugą ręką złap własną pięść i energicznie pociągnij do wewnątrz i ku górze (ja ten ruch nazywam „wyrwaniem drzewa z korzeniami”, lub porównuję do próby wykonania suplesu zapaśniczego)
  • powtórz tą czynność do 5 razy

Jeżeli te czynności nie spowodują usunięcia ciała obcego z dróg oddechowych, kontynuuj uderzenia w przestrzeń międzyłopatkową naprzemiennie z uciśnięciami nadbrzusza.
W momencie, gdy poszkodowany straci przytomność:
  • bezpiecznie ułóż go na ziemi (staraj się powstrzymać jego upadek)
  • natychmiast wezwij pogotowie
  • rozpocznij resuscytację krążeniowo – oddechową zaczynając od uciśnięć klatki piersiowej (o RKO będzie wkrótce)
  • pamiętaj, aby po każdej serii 30 uciśnięć klatki piersiowej skontrolować zawartość jamy ustnej (istnieje szansa, że „wypchniemy” ciało obce z dróg oddechowych).

 

Opisane powyżej postępowanie jest prawidłowe dla osób dorosłych i dzieci powyżej 1 roku życia. U dzieci poniżej 1 r.ż. zasada jest bardzo podobna, ale wykonanie trochę inne, ale o tym będzie innym razem.

 


Czad – cichy zabójca

Zrobiło się zimno, więc rozpoczął się sezon grzewczy. Co jakiś czas media donoszą o tragicznej śmierci w wyniku zatrucia czadem.  Warto więc wiedzieć, jakie są objawy zatrucia, jak się przed nim uchronić i jak postępować w przypadku podejrzenia zatrucia tlenkiem węgla.

Tlenek węgla (czad) powstaje w wyniku niepełnego spalania się węgla, koksu, drewna, a także gazu (butanu, propanu). Jest bezbarwny i bezwonny, co czyni go szczególnie niebezpiecznym. Przyczyną niepełnego spalania mogą być:

  • niesprawne przewody kominowe
  • źle wietrzone pomieszczenia
  • wadliwe palniki gazowe
Tlenek węgla wiąże się z hemoglobiną ok. 250 razy łatwiej niż tlen. W ten sposób powstaje kabroksyhemoglobina, niezdolna do przenoszenia tlenu.

 

Objawy, które mogę wskazywać na zatrucie tlenkiem węgla:

  • ból głowy
  • zawroty głowy
  • nudności, wymioty
  • zaburzenia równowagi i orientacji
  • osłabienie
  • zaburzenia świadomości (aż do śpiączki włącznie)
  • drgawki
  • ból w klatce piersiowej (szczególnie u osób z chorobą wieńcową)
  • nagłe zatrzymanie krążenia


Objawy te często pojawiają się z różnym nasileniem także u innych osób przebywających w danym pomieszczeniu. 

Postępowanie:

  • przerwij narażenie – jeśli to możliwe usuń poszkodowanego z zagrożonego miejsca, lub przewietrz pomieszczenie, wyłącz dopływ gazu do palnika (piecyka)
  • oceń stan poszkodowanego
  • jeśli poszkodowany jest nieprzytomny, ale oddycha prawidłowo – ułóż go w pozycji bezpiecznej
  • zapewnij poszkodowanemu komfort termiczny (okryj go)
  • wezwij pogotowie ratunkowe
  • kontroluj stan poszkodowanego

 

Nawet jeśli w naszym mieszkaniu nie ma piecyka gazowego, czy przewodów kominowych, nie znaczy to, że nie jesteśmy narażeni na zatrucie tlenkiem węgla. Czad może się wydzielać np. u naszych sąsiadów, a przewodami wentylacyjnymi dotrzeć do naszego mieszkania.

Aby zmniejszyć ryzyko zatrucia czadem (bo całkowicie wyeliminować chyba się nie da) należy:

  • dbać o sprawność układ przewodów kominowych (okresowe przeglądy wykonywane przez fachowców)
  • często wietrzyć pomieszczenia
  • czujnik poziomu tlenku węgla (wydatek ok. 70 – 100 zł).

 

 


Krwawienia – pierwsza pomoc

Najczęstszą przyczyną krwawień zewnętrznych są różnego rodzaju urazy. Począwszy od zdarzeń przypadkowych, aż po celowe działania (samookaleczenie, próby samobójcze, czy też akty przemocy).

Bardzo istotne – każdego poszkodowanego z masywnym krawienien należy posadzić, lub położyć. Znaczny ubytek krwi może spowodować utratę przytomności, a znacznie łatwiej kotrolować poszkodowanego, który siedzi, bądź leży.

Najlepszym bezprzyrządowym sposobem tamowania krwawienia jest bezpośredni ucisk miejsca krwawienia. Oczywiście najlepiej założyć rękawiczki i użyć jałowej gazy, ale w warunkach polowych nie zawsze będzie ona dostępna. W przypadku masywnych krwawień, gdy stawką jest życie tak naprawdę można użyć dowolnego materiału, chociażby własnej koszulki, a do zabezpiecznia siebie można użyc foliowego woreczka. Jeśli zraniona została kończyna warto spróbować ją umieść powyżej poziomu serca. Aktualne doniesienia czy unoszenie kończyny pomaga, czy też nie, są sprzeczne, ale spróbować zawsze warto. Ja tak robię (o ile mam taką możliwość).

W przypadku masywnych krawień nie dających się zatamować przez bezpośredni ucisk należy rozważyć zastosowanie opaski zaciskowej.

Wiele lat temu opaska zaciskowa była stosowana niemal rutynowo, później przestrzegano przed jej stosowaniem, a od kilku lat znów wraca do łask, głównie za sprawą doświadczeń medycyny pola walki. W sprzedaży dostępne są gotowe zestawy (np. SOFT, CAT  ), ale nie sądzę, żeby wielu z Was nosiło je ze sobą 😉

Opaskę zaciskową można wykonać z szerokiego kawałka materiału (ok. 4 – 5 cm), szerokiego paska, lub bandaża elastycznego. Nie może to być drut, czy sznurek, ponieważ istnieje ryzyko uszkodzenia naczyń i nerwów. Należy ją założyć jak najbliżej miejsca krwawienia, a raz założonej opaski nie powinno się poluźniać.

Warto również pomyśleć o unieruchomieniu uszkodzonej kończyny. Całkiem niedawno zgłosił się do nas podstację mężczyzna z masywnym krwawieniem z przedramienia (rana szarpana piłą łańcuchową). Oprócz krawienia (które udało nam się szybko zatamować) poszkodowany miał uszkodzone kości przedramienia…

 Pamiętajmy, że masywne krawienie w ciągu kilku minut może doprowadzić do śmierci. A, jak już wiecie (albo i nie) z poprzednich wpisów pogotowie ratunkowe nie zawsze jest w stanie dotrzeć tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli.


Gdy z nosa leci krew…

fot. Mariusz Jankowski

Poszkodowany powinien siedzieć, lub znajdować się w pozycji półsiedzącej. Pochyl („pochyl“, a więc do przodu!) poszkodowanego, każ mu wydmuchać nos, a następnie zacisnąć skrzydełka nosa. Poszkodowany powinien oddychać przez usta i odpluwać spływającą po tylnej ścianie gardła krew. Na czoło, kark, okolicę nosa warto przyłożyć chłodny kompres (np. ręcznik zmoczony zimną wodą).

Poszkodowany powinien trzymać zaciśnięte skrzydełka nosa przez ok. 7 – 10 minut (z zegarkiem w ręku!). Nie ma żadnego „sprawdzania“, bo „może już nie leci“. Trzymamy i koniec! Chyba, że dzieje się coś, co zmusi nas do podjęcia innych działań.

Krwawienie z nosa najczęściej ustaje po ok. 5 – 10 minutach, pod warunkiem, że damy szansę zadziałania naturalnym reakcjom obronnym naszego organizmu (zwężenie naczyń, wykrzepianie).

Nie wolno odchylać głowy (czyli do tyłu), ponieważ może  to powodować połykanie krwi, która ma właściwości prowokujące wymioty. Wymioty spowodują wzrost ciśnienia krwi (pośrednio oczywiście), a to spowoduje nasilenie krwawienia… I tak w kółko.


Wyciągać poszkodowanego, czy nie?

Na wstępie zaznaczę, że to tylko mały wycinek z prawidłowego postępowania podczas wypadku komunikacyjnego.

„Wyciągać poszkodowanego z pojazdu, czy nie? Bo przecież może mieć uraz kręgosłupa i mu zaszkodzimy…” – to pytanie, które prawie zawsze pojawia się na moich szkoleniach.  Owszem, tak może być, ale są pewne sytuacje, gdy powinniśmy na chwilę „zapomnieć” o możliwych obrażeniach, ponieważ są inne priorytety. Takim priorytetem będzie życie. Co komu po zdrowym kręgosłupie, jeśli jego auto stoczy się w przepaść, albo doszczętnie spłonie z poszkodowanym w środku? Połamane kości da się poskładać. A nieodwracalnych zmian powstałych w mózgu z powodu niedotlenienia (które najczęściej będzie spowodowane niedrożnością dróg oddechowych) już nie…

Sytuacje, w których należy wyciągnąć poszkodowanego z pojazdu:

  • brak oddechu i konieczność przeprowadzenia resuscytacji krążeniowo – oddechowej
  • masywne krwawienie, którego nie da się zatamować z zewnątrz
  • pojawienie się nagłego zagrożenia (wybuch, zsunięcie ze skarpy etc.)
  • konieczność ewakuacji jednego poszkodowanego, aby dostać się do drugiego

 

W innych sytuacjach zaleca się pozostawić poszkodowanego w pojeździe i w miarę możliwości tam mu pomagać.

Pamiętajmy, że podczas ewakuacji (łac. evacuatio – opróżnianie, znikanie) tak naprawdę najważniejszy jest czas. Inne czynniki schodzą na dalszy plan.

Oczywiście staramy się nie spowodować dodatkowych obrażeń i możliwie jak najmniej poruszać poszkodowanym. Jak to zrobić? Tak, jak się da! Dobrze by było zastosować chwyt Rauteka (niekiedy nazywany też chwytem Rautka).

Przed ewakuacją poszkodowanego należy sprawdzić, czy nie ma uwięzionych kończyn (szczególnie istotne u kierowców z uwagi na możliwość zaklinowania nóg o pedały).

Otwórz drzwi pojazdu (o ile się da, bo to nie zawsze jest takie proste), włóż ręce pod ramiona poszkodowanego i chwyć oburącz za dalsze przedramię poszkodowanego (chyba, że jest uszkodzone). Jeśli to możliwe staraj się jednocześnie stabilizować głowę poszkodowanego (własnym barkiem i głową). Następnie delikatnie się unosząc (plecy proste, siła z kolan!) wyciągnij poszkodowanego i przenieś w bezpieczne miejsce. Przy znacznej dysproporcji masy (z niekorzyścią dla ratownika) jednoczesna stabilizacja głowy może być bardzo trudna, albo wręcz niemożliwa.

Jak tylko znajdę czas, postaram się zrobić kilka zdjęć, albo filmik, żeby pokazać, jak to powinno wyglądać. Na tą chwilę musi Wam wystarczyć opis 😉

 


motocyklisci kalisz gremium kalisz
  • Kategorie

  • Archiwum

  • Zapraszam na Facebooka :-)

  • Moje filmy

    Śnieżka
    Śnieżka
    X Mistrzostwa Polski
    X Mistrzostwa Polski
    Rowerowo...
    Rowerowo...
    Pieszy. No przecież na pasach jest, nie?
    Pieszy. No przecież na pasach jest, nie?
  • © 2011 Jakub Rychlik. Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione. Autor nie ponosi żadnej odpowiedzialności za szkody mogące wyniknąć z niewłaściwego zastosowania prezentowanej na stronie www.jakubrychlik.pl wiedzy w praktyce.
    Motyw iDream: Templates Next , tłumaczenie: WordpressPL | Działa na WP